Gdy wstydem zamykają ci usta

utworzone przez | kwi 13, 2022

„Wiesz, Kaśka, mam taką znajomą, której mąż umniejsza jej wartość gdy jesteśmy w gronie znajomych, a ona nic nie odpowiada tylko przestaje się odzywać. Ja bym czegoś takiego nie umiała przemilczeć.”


„Wiesz, Kaśka, są takie chwile, kiedy odważam się zabrać głos, a potem szef spojrzy na mnie takim wzrokiem, że już wiem, że powiedziałam głupotę i wtedy dochodzę do wniosku, że trzeba było siedzieć cicho.”


„Wiesz, Kaśka, ja to już się wolę nie odzywać wcale, niż narazić na te spojrzenia czy słowa krytyki. Nawet, jeśli za chwilę ktoś inny powie dokładnie to, co ja miałam w głowie i zostaje za to pochwalony”.


„Wiesz, Kaśka, kiedy zabieram głos, zaraz słyszę, że za bardzo się podniecam, że histeryzuję i że powinnam się uspokoić.”


Wiem – odpowiadam – Byłam tam. Znam smak wstydu, którym inni próbują nam zamknąć usta.


Kobieta ma być skromna

To był mój drugi czy trzeci rok pracy w korporacyjnym HRze. Jak na tak młodą osobę, miałam dużą odpowiedzialność – pod moją opieką był proces oceny pracowników całej organizacji. Ówczesny szef HRu jest fantastycznym człowiekiem, ma nosa do ludzi i do biznesu. Szybko zaczął mnie angażować w pracę nie tylko dla struktur organizacji w Polsce, ale także w innych krajach, za które odpowiadał. Podczas jednej z naszych zagranicznych podróży usłyszałam: „Kasia, you should be more humble” (Kasia, powinnaś być bardziej skromna.). Jego słowa brzmią mi w uszach po dziś dzień i stały się dla mnie przestrogą. Dzięki nim poczułam na własnej skórze, że kobiety i mężczyźni w korpo nie mają równych praw. Jednak wtedy, siedząc na pokładzie samolotu obok człowieka, który nie tylko mnie zatrudnił, ale był też moim przewodnikiem i nauczycielem w korporacyjnych i HRowych labiryntach, po prostu milcząco słuchałam. Serce wojowniczki nie pozwalało jednak zamknąć oczu i uszu na to, co działo się wokół.

Dopiero kilka lat później byłam gotowa sprecyzować sama dla siebie pytanie: czy jakiemukolwiek mężczyźnie również powiedziałby, że musi być bardziej skromny? Patrzyłam na mniej i bardziej doświadczonych kolegów wokół i prawidłowość była taka – im bardziej bezczelny i wygadany facet, tym szybciej dostawał awans. Kobiety musiały długo udowadniać swoją wiedzę, umiejętności i talenty, by osiągać porównywalne sukcesy, a każde ich potknięcie skutkowało spadkiem w rankingach talentów. Kobiety mniej lub bardziej milcząco musiały wpisywać się w oczekiwania zarządzających nimi mężczyzn. Bez tego okazywało się, że nie mają talentu, są za słabe, zbyt emocjonalne, albo… A muszę dodać, że korporacja, dla której wówczas pracowałam, była jedną z najlepiej rozwiniętych jeśli chodzi o rozwój pracowników.


Stereotypowa kobieta musi

Dziś doskonale rozumiem kobiety, które milkną, gdy ktoś je zawstydza. Ja nauczyłam się śmiać do kierujących do mnie słowa w stylu: „To co mówisz jest nieprofesjonalne”. „Psycholog tak nie powinna”. „Jesteś głupia, skoro tak myślisz.” „Współczuję twoim pacjentom”. „Nikt normalny nie przyjdzie do ciebie po pomoc”. „Co z ciebie za terapeutka, skoro piszesz takie brednie?” „Powinnaś zmienić sposób komunikacji.” „To co mówisz jest ok, ale jak to mówisz już nie jest.” „Przestań histeryzować.” „Nie podniecaj się tak!” „Co ty tam wiesz…” I tak dalej…

Utarło się w naszym społeczeństwie, że kobieta, żeby była uznana za cokolwiek wartą, po prostu musi wpasować się w narzucony zewnętrznie schemat. Tak się utarło, że zawstydzanie i atak personalny jest najczęstszym elementem, jaki kierowany jest wobec kobiet w dyskusjach. Jakby z kobietami nie można było rozmawiać merytorycznie. Albo… jakby rozmówcy nie mieli merytorycznych argumentów.


Tematy, słowa, emocje, schematy

Przypomnij sobie rozmowę, w której brałaś udział albo której byłaś świadkiem. Rozmowę, w której ktoś deprecjonował kobietę, to co powiedziała, jak się zachowała. Zwróć uwagę, jakie argumenty tam się pojawiały. Jakie komentarze. I co z nich tak naprawdę wynikało?

Od dziecka słyszę, że ciągle coś mówię lub robię nie tak. Na szczęście, słyszę to od osób, które mają niewielki wpływ na moje życie. Mimo to wiele lat zajęło mi uwolnienie się od przymusu traktowania słów innych jak wyroczni na mój temat. Z bólem obserwuję, jak wiele kobiet wciąż tkwi w tej matni.

Świetnie widać to we wszystkich dyskusjach na internecie. Schemat jest mniej więcej podobny: 1. Kobieta odważa się stanowczo napisać, co myśli. 2. Ktoś odpowiada, że jest głupia, nie zna się, w ogóle nie ma wiedzy a to, co pisze to farmazony i na pewno jest durną blondynką, powinna wracać do garów (itp.). 3. Kobieta zaczyna się bronić i tłumaczyć lub milknie i wycofuje się z rozmowy.

Schemat ten jest tym silniejszy, im temat rozmowy bliższy jest życiowym wartościom, im więcej emocji wywołuje. Religia, wiara, polityka, aborcja, wojna, śmierć, rodzicielstwo, rozwody, zdrady, tabu… Tematów jest tysiące – schemat podobny. Łatwo dać się zapędzić w kozi róg emocji. Tymczasem kilka głębokich wdechów, zerknięcie na to, co czytamy w komentarzach z dystansem, i już widzimy, że chciały w nas wygrać stereotypowe przekonania, a nie to, co naprawdę o sobie myślimy.

Uśmiecham się wspominając, jak czytałam, że to co piszę o relacji matka-dziecko sobie wymyśliłam, że powinnam najpierw urodzić dziecko a potem się wypowiadać. Uśmiecham się, bo czytałam te słowa jako mama dwójki i trójki dzieci.

Uśmiecham się wspominając, jak czytałam, że jestem dupą nie psychologiem, skoro nie stawiam diagnoz i twierdzę, że rozpoznanie zaburzenia nie jest konieczne do skutecznej pomocy terapeutycznej. Uśmiecham się, bo pamiętam, jak zaczynając szkolenie z Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach sama sceptycznie podchodziłam do słów wykładowców wierząc, że każdy terapeuta po prostu musi stawiać diagnozy zaburzeń, żeby skutecznie pomagać pacjentom. Na szczęście, szybko zmieniłam zdanie.

Uśmiecham się wspominając, jak różni mężczyźni, którzy nigdy osobiście mnie nie spotkali, a swoje opinie bazowali wyłącznie na moich wypowiedziach w internecie, pisali jaką jestem i jaką być powinnam żoną, kobietą, matką, psycholożką itd. Pisali, co powinnam, a czego mi nie wolno. Uśmiecham się, bo mogę sobie tylko wyobrazić, na czym bazowali swoje słowa i przekonania kompletnie mnie nie znając.


Co innego warto zrobić w takich sytuacjach?

Przede wszystkim polecam przyjrzeć się temu, kto z nami rozmawia. Czy jest to osoba, która zna ciebie, czy kiedykolwiek mieliście okazję porozmawiać twarzą w twarz? Ile naprawdę wie o tobie i twoim życiu?

Popatrz z dystansem i uwagą, czy w wypowiedziach skierowanych pod twoim adresem są opinie czy fakty? Czy osoba odnosi się do tego, co napisałaś, czy do ciebie jako osoby?

Zwróć uwagę, czy twoja rozmówczyni bazuje na faktach, czy podaje jakieś badania, linki, a jeśli tak, na czyich słowach się opiera – w internecie mnóstwo jest samozwańczych ekspertów. Zdecyduj, jakie cechy posiadają osoby, które ty uważasz za wiarygodne? Na czyich słowach ty opierasz swoje opinie? Komu ufasz?

Nawet kiedy dojdziesz do wniosku, że twoja rozmówczyni ma rację, nadal po twojej stronie pozostaje decyzja, co chcesz z tym zrobić? Możesz przyznać się do błędu. Możesz podziękować za pokazanie ci innego punktu widzenia. Możesz docenić, że poszerzyłaś swoją wiedzę o nowe fakty. Przyznanie się do błędu czy zmiana poglądów nie odejmuje ci wartości. Wręcz przeciwnie! Co więcej – nawet jeśli zdarzy ci się napisać czy powiedzieć do kogoś głupotę – przecież każdy ma prawo do pomyłki, do błędu. To nie sprawia, że powinnyśmy się chować pod ziemię!

Zachęcam cię, gdy następnym razem ktoś będzie próbował wstydem zamknąć ci usta – zanim pozwolisz, by te słowa odebrały ci kolejną część pewności siebie i poczucia własnej wartości – zatrzymaj się i zastanów, co tak naprawdę chcesz zrobić ze słowami swojej rozmówczyni? Na ile warto, byś pozwoliła im wpłynąć na to co myślisz i czujesz – zwłaszcza o sobie?


Warto rozmawiać. Warto dyskutować. Warto się kłócić.

I tu przypominają mi się jeszcze inne słowa, często rzucane w moim kierunku: „Bo ty uważasz że wiesz wszystko najlepiej!” „Z tobą się nie da dyskutować!” „Jesteś przemądrzała!” „Nigdy nie zmieniasz zdania, ciebie nie da się przekonać!”

Nigdy nie uważałam, że wiem wszystko najlepiej. Wręcz przeciwnie. Jednak, gdy coś mówię, to w to wierzę. Jestem o tym przekonana z całą mocą i najczęściej – potrafię mój pogląd uzasadnić rzetelnymi argumentami. Być może jestem odbierana jako osoba przemądrzała, która nie zmienia poglądów. Nie mam ambicji zadowalania wszystkich naokoło. Jednak to, o co staram się dbać od dawna, to ugruntowanie moich przekonań. Gdy o czymś mówię – jest to temat, który analizowałam w sobie przez lata. Temat, który badałam, o którym czytałam i rozmawiałam. Więc jeśli wchodzisz ze mną w dyskusję, możesz mieć poczucie, że moje poglądy są z betonu. Nie są. Są bardziej jak drzewa o silnych korzeniach i właśnie dlatego, że mają te silne korzenie – trudno je zmienić bądź wyrwać. A jeśli jestem przemądrzała – to koniec końców co z tego? Czy muszę mieć ambicję bycia ideałem? Nie mam takiej. I nie chcę mieć.

A to wszystko nie zmienia faktu, że uwielbiam zderzać moje poglądy z poglądami innych. Uwielbiam rozmawiać na ważne tematy, uwielbiam dyskutować o tematach tabu i tak, lubię się kłócić. Bo kłótnie to emocje, a tam, gdzie są emocje – dotykamy tego, co ważne. Tego, co najważniejsze. Tam gdzie są emocje jest autentyczność. Nie ma zamiatania pod dywan. Bez rozmów, dyskusji i kłótni, nie zmienimy tego świata na lepsze. Ważne, byśmy w rozmowach, dyskusjach i kłótniach nie zapominały o szacunku do siebie i do innych.


Słowa nie bolą

Kiedy czyjeś słowa Cię zabolą – nie skreślaj tej osoby, nie oceniaj jako wstrętnej i niemiłej. Zastanów się raczej, w jaki Twój czuły punkt uderzyły słowa? Która bolesna struna rozedrgała się w głośnym dźwięku? Tam, gdzie są silne emocje, są też najważniejsze dla nas wartości i potrzeby. Warto wsłuchać się w siebie i zobaczyć, co w nas odbiło się w lustrze drugiej osoby. W istocie to nie słowa bolą, ale emocje, które słowa w Tobie wywołują. Twoje emocje mówią o Tobie, nie o Twoim rozmówcy.

Dlatego proszę cię, pamiętaj, że w każdej przestrzeni, którą tworzę – na stronie www, na profilach i grupach w mediach społecznościowych, na spotkaniach w realu – zawsze jest miejsce na rozmowy, dyskusje i kłótnie. Tak, będą im towarzyszyć emocje. Tak, będą się zdarzać bolesne czy nieprzemyślane słowa. Jesteśmy nieidealni. Jesteśmy różni. I dlatego, że tacy jesteśmy – jesteśmy piękni.

Pamiętaj, to Ty decydujesz o sobie i swoim życiu. Masz wszystko, czego potrzebujesz i nade wszystko – jesteś wystarczająca taka jaka jesteś. BĄDŹ PO SWOJEMU i nie daj sobie wmówić, że masz być taka jak inne!  

zdjęcie w nagłówku: pixabay

Nazywam się Kasia Bogusz-Przybylska i jestem twórczynią Babskiego Tabu.

Wspieram kobiety w odzyskiwaniu odwagi, pewności siebie i poczucia własnej wartości. Przeprowadzę Cię przez proces wewnętrznej przemiany, dzięki któremu zmienisz frustrację w akceptację siebie, a wewnętrzny chaos w poczucie spokoju i spełnienia. Jako terapeutka i coach zadaję pytania, które pomogą Ci zaakceptować siebie i bez poczucia winy poczuć, że jesteś wystarczająca taka jaka jesteś, byś odzyskała odwagę do bycia po swojemu każdego dnia.

Moje motto: jesteś wystarczająca – taka jaka jesteś. Bądź po swojemu! 
<dowiedz się więcej o mnie>

 

Share Button