Czym na to zasłużyłam?
W tym tygodniu to dominujące pytanie w moich rozmowach z kobietami. Czym sobie na to zasłużyłam, Kaśka? Dlaczego ja? Dlaczego znowu mnie to spotyka? Słucham i myślę sobie, Ku**a!!!
Nie pamiętam ile razy sama zadawałam sobie to pytanie. W odruchu. Z przyzwyczajenia. Z nawyku. Gdy poroniłam pierwszą ciążę. Gdy umierał Tata i po jego śmierci. Gdy zachorowała i umarła Mama. Gdy zmagałam się z kryzysem w małżeństwie. W chwilach samotności. W chwilach zwątpienia. W chwilach słabości, gdy porównywałam się z innymi. Tak, wciąż czasem to i podobne pytania do mnie wracają: czym sobie na to zasłużyłam?
Religia to zło
Często to mówię, często piszę. Nie mam nic przeciwko osobom potrzebującym wiary. Wiara ma największą moc, gdy płynie ze świadomego wyboru, ze świadomej potrzeby. Niestety, religia, która zdominowała naszą codzienność nie ma nic wspólnego ze świadomą wiarą. Religia, która zdominowała świat to narzędzie władzy i udupiania. To narzędzie wpędzania w poczucie winy. To narzędzie umniejszania ludzi. Zapędzania w lęk, ból i samoumartwianie się. I to właśnie ta religia przede wszystkim wzmacnia w nas poczucie, że gdy spotyka nas w życiu coś złego, musiałyśmy na to zasłużyć. Serio, ku**a?
Patriarchat to zło
Religia ma obecnie mnóstwo wspólnego ze wzmacnianiem patriarchalnych wzorców. Mówię obecnie, bo wieki temu religia wzmacniała matriarchat, kult kobiecego ciała, bazowała na niewiedzy, że w poczęciu udział ma również mężczyzna. Tak, wtedy religia również nie była sprawiedliwa. Ale matriarchat minął, a patriarchat budowany przez wieki wmówił kobietom, że są gorsze, że są złe, że muszą się maksymalnie starać, by uniknąć grzechu. Tak, grzechu, bo kościół jest narzędziem w rękach władzy. Kościół wzmacnia nienawiść. Widać to w Polsce, widać to w Iranie, widać to w Afganistanie.
Wiele razy słyszałam: Kaśka, ty widocznie nie wierzyłaś naprawdę. Kaśka, może nie spotkałaś w życiu fajnych księży z powołaniem. Kaśka, kiedyś zmienisz zdanie, zobaczysz!
Nie wiem, co to znaczy wierzyć naprawdę lub nie naprawdę. Wiem, w jakiej wierze zostałam wychowana i dlaczego z tej wiary zrezygnowałam. Wiem, że każdy fajny ksiądz, którego spotkałam na mojej drodze, byłby równie fajnym i dobrym człowiekiem bez sutanny, bez wiary, bez religii. Bo dobro płynie z nas, nie z tego, w co wierzymy. Czy zmienię zdanie? Może. W tej chwili – nie sądzę.
Udupianie kobiet to zło
Fakt, że uważasz, iż zło spotyka cię, bo na to zasłużyłaś, jest nawykiem myślenia. Ktoś cię tego nauczył. Spotkałaś w życiu słowa, sytuacje, ludzi, którzy spowodowali, że uwierzyłaś, iż na trudności, przykrości, traumy po prostu zasługujemy. Udupianie kobiet ma wielowiekową tradycję na tym świecie i my – współczesne kobiety – choć jesteśmy w innej rzeczywistości niż nasze prapraprababki palone na stosach, bo się mężom znudziły, wciąż ponosimy tego udupiania bolesne konsekwencje. Pytanie, czy wybierasz, by w nich trwać, czy jednak wolisz zmienić swoje przekonania?
Nie mam czarodziejskiej różdżki
Choć czuję się wiedźmą i czasem siebie tak nazywam, to nie jestem wróżką i nie mam czarodziejskiej różdżki za pomocą której w jednej chwili umiałabym zmienić wszystko, co ciebie uwiera. Nie obiecuję, że proponowane przeze mnie podejście czy metody zadziałają od razu czy też raz na zawsze. Przez lata wpajane nam i utrwalane schematy myślenia wyryły sobie trwałe ścieżki w połączeniach neuronów w naszym mózgu. A im częściej Twoje myśli biegły tymi ścieżkami – tym bardziej dziś są one niczym nowoczesna autostrada – szybkie, ruchliwe i mega trudne do unicestwienia.
Dobra wiadomość jest taka, że można zmienić ruch na ścieżkach naszych myśli i wrócić na leśne ścieżki. Jest to trudne, bo jak wiadomo – wszystkie leśne ścieżki pełne są pajęczyn, zarośli, cienia, mgły, a niejednokrotnie także ciemności. I żeby stały się wygodne do spacerowania – trzeba przejść nimi wiele wiele razy. A to już wymaga chęci i wysiłku. Skąd go wziąć? Przede wszystkim zastanów się, jaką przyjemność daje Ci spacer po lesie. Ja na przykład lubię ciszę lasu, szum drzew, świergot ptaków – tak różne od hałasu z autostrady. W lesie pachnie wilgocią i życiem. W lesie mam kontakt z sobą samą, z naturą, ze mną prawdziwą – na autostradzie jestem zahukana potrzebami innych.
Chodź ze mną na leśne ścieżki
Czym są leśne ścieżki w kontekście
przekonania, że sobie zasłużyłaś?
Proponuję rozważyć taki tok myślenia.
Skoro zasłużyłaś sobie na chorobę, stratę kogoś bliskiego, utracenie czegoś dla ciebie wartościowego, to znaczy, że zrobiłaś coś bardzo złego albo jesteś z gruntu złą osobą. Odwracając to myślenie – ci, którzy są zdrowi, mają pełne rodziny, dzieci, a w życiu wszystko, czego chcą – muszą być mega dobrymi osobami. No to teraz pytania: czy w Twoim otoczeniu są osoby dobre, które spotkała jakaś tragedia? Czym sobie na tę tragedię zasłużyły? Czy w Twoim otoczeniu są osoby złe, które spotyka dużo szczęścia, mają wspaniałe życie? Jak mogą mieć to wszystko, skoro są złe?
Widzisz podstawowy absurd przekonania, że na zło w życiu trzeba sobie zasłużyć?
No to zdejmij tę pajęczynę z twarzy i chodźmy dalej.
Skoro mamy przypadki płodów (lub jeśli wolisz dzieci poczętych), które mają wrodzone wady bądź nieuleczalne choroby – czym sobie na to zasłużyły? Co złego zrobiły? „Płacą za winy swoich rodziców”- powiesz. Serio? To może twoje nieszczęścia również są karą za winy twoich rodziców? Co czujesz jak to czytasz?
Mogłabym tak bardzo długo. Ale wierzę, że już czujesz absurd myślenia, że zło w życiu jest za karę.
Trzy podstawowe założenia istnienia zła
Najprostsze wyjaśnienie zła na świecie, jakie znalazłam, opiera się na trzech tezach.
Po pierwsze: życie nie jest sprawiedliwe.
To nie jest tak, że dobro zawsze zwycięża. Nie jest też tak, że dobrych ludzi spotyka samo dobro, a złych samo zło. Taka równowaga nie istnieje. Nie jest też tak, że spotyka nas tyle zła ile jesteśmy w stanie znieść. Ani tak, że to, co złe jest po to, by nas wzmacniać („co nas nie zabije to nas wzmocni” – serio?). Jestem chodzącym przykładem osoby, która wie, że nieszczęścia wcale nie wzmacniają. My po prostu radzimy sobie z nieszczęściami najlepiej jak potrafimy. Nie mamy innego wyjścia. To, co nas spotyka w życiu to efekt wyborów (naszych i innych ludzi) oraz zbiegów okoliczności. Przypadków. Jeśli wolisz wierzyć, że gdzieś tam wysoko jest zapisana cała ścieżka Twojego życia – to również Twój wybór. Tylko kto miałby decydować, co ciebie spotka na tej ścieżce? Znów bliżej nieokreślony omnipotentny i wszechwiedzący? Łatwo zwalić winę na kogoś takiego. Łatwo oddać odpowiedzialność i kontrolę za swoje życie w ręce kogoś innego. Łatwo, bo to zdejmuje odpowiedzialność z naszych bark i daje nadzieję, że gdzieś w tym wszystkim jest sens. Zmierzenie się z przekonaniem, że w przypadkach życia nie ma głębszego sensu, ale jest pełne spektrum zbiegów okoliczności i być może elementy statystyki – jest trudne i bolesne. Więc często wybieramy łatwiejszą drogę i pytamy: czym sobie na to zasłużyłam? Odpowiadam ci więc z mojej perspektywy: niczym.
Po drugie: Zło jest subiektywne
Tak. Zło jest subiektywne. Zło jest wynikiem oceny bazującej na naszych wewnętrznych wartościach (znów wartości, co?). Przez pryzmat wartości patrzysz i oceniasz świat wokół ciebie. Przez pryzmat wartości dokonujesz wyborów. Jeśli usłyszysz o tym, że mężczyzna zignorował czerwone światło i śmiertelnie potrącił na przejściu dziecko, to z miejsca pomyślisz: co za palant! Jeśli ci powiem, że ten facet uciekał przed policją, bo miał w bagażniku narkotyki – utwierdzisz się w przekonaniu, że jest złym człowiekiem. A jeśli dodam do tego, że uwikłał się w biznes narkotykowy, bo była to dla niego jedyna szansa na zdobycie pieniędzy na leczenie ukochanej żony chorej na raka? A teraz zadaj sobie jeszcze jedno pytanie: czym dziecko na przejściu zasłużyło sobie na śmierć? A gdyby za kierownicą nie siedział ten mężczyzna tylko inny, który złamałby przepisy bo spieszyłby się do domu do chorego umierającego dziecka? Jak oceniłabyś to zdarzenie? Widzisz już o co mi chodzi, gdy mówię, że zło jest subiektywne? Odkryli to już dawno temu ludzie znacznie mądrzejsi ode mnie! I nie ma tu jednoznacznej odpowiedzi. A do tego zauważyłam, że jeśli chodzi o nasze własne doświadczenia – często nadajemy znaczenie dobre/złe zdarzeniom, które obiektywnie nie mają żadnego zabarwienia. Bo jeśli spojrzysz na przykład na moje poronienie. Tak, straciłam pierwszą ciążę w ósmym tygodniu jej trwania. Możesz powiedzieć: tragedia! Dramat! Ból! I będziesz mieć rację. Ale z drugiej strony – czy byłoby lepiej, żeby zarodek, w którym zadziała się jakaś szkodliwa mutacja genetyczna, przetrwał do porodu, a ja miała mierzyć się z urodzeniem martwego płodu albo trwaniem przy dziecku umierającym na jakąś letalną chorobę? Więc może poronienie na tak wczesnym etapie nie było złe tylko dobre? A może poronienie jest po prostu poronieniem. Zdarzyło się i już. Może nie ma żadnego znaczenia w sensie dobre/złe. Bolało – fakt. Cierpiałam – fakt. Ból i cierpienie jest nieodłącznym elementem życia – fakt. Zło jest subiektywne – fakt?</>Po trzecie: Ludzie nie są ani dobrzy ani źli. Zło i dobro to wybór.
Każdy z nas podejmuje decyzje w zgodzie ze sobą, najlepiej jak potrafi. Każdą decyzję podejmujemy na bazie wartości, przekonań, nawyków. Żyjemy tak, jak uważamy za stosowne. Nasze wartości, przekonania, nawyki, wpojone nam zasady składają się na to, co nazywamy naszym systemem moralnym. I tu pojawia się zgrzyt, bo nasze systemy moralne różnią się od siebie. I dlatego to, co dla jednego jest zgodne z najwyższymi wartościami – dla innego jest okrutnym złem. To dlatego dla Rosjan wojna w Ukrainie jest wojną obronną – oni oceniają tę wojnę na bazie tego, co wiedzą i w co wierzą. „Ale przecież mogą zdobyć dostęp do bardziej obiektywnej wiedzy” – powiesz. Serio? To popatrz na te obszary Polski, gdzie nie można swobodnie oglądać prywatnych stacji telewizyjnych i dominuje TVP. Popatrz na te obszary Polski, gdzie dzieci próbujące wyjawić, że są molestowane przez księży, spotykają się z karami, szykanami, a nawet wysyłane są na egzorcyzmy. Ludzie nie są ani dobrzy ani źli. Ludzie są mieszanką zła i dobra. Jeśli świadomie wybierają to, co uważamy za złe – zadaję sobie pytanie: jak powstał ich system wartości, że dokonują takiego a nie innego wyboru? Jeśli młoda dziewczyna zostaje zgwałcona – czym sobie na to zasłużyła? Jaką drogę przeszedł gwałciciel, że zdobył się na taki właśnie czyn? Zło i dobro to wybór. Wierzę, że każdy z nas wybiera to, co uważa za dobre bądź za mniejsze zło. Jak powstają podstawy naszych wyborów to temat na inny artykuł.
Nie zasłużyłaś
Nie zasłużyłaś na poronienie. Nie zasłużyłaś na to, by wcześnie stracić rodziców. Nie zasłużyłaś na urodzenie chorego dziecka, a twoje chore dziecko nie zasłużyło na chorobę. Nie zasłużyłaś na zdradę męża. Nie zasłużyłaś na rozwód. Nie zasłużyłaś na samotne macierzyństwo. Nie zasłużyłaś na samotność. Nie zasłużyłaś na własną chorobę. Nie zasłużyłaś na stratę pracy. Nie zasłużyłaś… To, co masz dostałaś w pakiecie zwanym ŻYCIE. A wraz z tym, co nazywasz nieszczęściem, dostałaś w tym pakiecie pełne spektrum emocji, a wśród nich smutek, niepewność, upokorzenie, zranienie, nienawiść, rozczarowanie, załamanie, lęk, strach, niepewność i wiele wiele innych!
I nie, nie będę ci mówić, że cierpienie uszlachetnia a co nas nie zabije, to nas wzmocni. Nie będę ci tak mówić, bo to bzdura i nieprawda.
Powiem ci co innego.
Nie jesteś sama! Jesteś silna! Dasz radę znieść to wszystko, choć nie raz i nie dwa poczujesz się bezsilna, beznadziejna i opuszczona. W takich chwilach pamiętaj, że ja też nie raz i nie dwa czułam się tak jak ty. Ja i miliony innych kobiet. Nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Ale wciąż mamy wybór. W chwilach, które uważasz za najgorsze w twoim życiu, możesz wybrać, czy chcesz trwać w nich sama, czy sięgniesz po towarzystwo i wsparcie. Bo nawet wtedy, gdy wydaje ci się, że nie masz nikogo – możesz sięgnąć do mojej grupy na FB i zostawić na niej anonimowy post. Ja i wiele innych kobiet, czekamy tam właśnie na ciebie! >>DOŁĄCZ DO GRUPY „ZAAKCEPTUJ SIEBIE”<<
Pamiętaj, jesteś wystarczająca taka jaka jesteś.
BĄDŹ PO SWOJEMU
i nie daj sobie wmówić, że masz być taka jak inne!
—
zdjęcie w nagłówku: canva.com

Nazywam się Kasia Bogusz-Przybylska i jestem twórczynią Babskiego Tabu.
Wspieram kobiety w odbudowaniu akceptacji siebie. Dzięki niej odzyskują odwagę, pewność siebie i poczucie własnej wartości. Przeprowadzę Cię przez proces wewnętrznej przemiany, dzięki któremu zmienisz frustrację w akceptację siebie, a wewnętrzny chaos w poczucie spokoju i spełnienia. Jako terapeutka i coach zadaję pytania, które pomogą Ci zaakceptować siebie i bez poczucia winy poczuć, że jesteś wystarczająca taka jaka jesteś, byś odzyskała odwagę do bycia po swojemu każdego dnia.
Moje motto: jesteś wystarczająca – taka jaka jesteś. Bądź po swojemu!
<dowiedz się więcej o mnie>