Ola Budzyńska to fantastyczna kobieta i autorka bloga Pani Swojego Czasu. Dosłownie kilka godzin temu opublikowała post, pod którym zawrzało w komentarzach. A że temat jest bardzo blisko związany z BYCIEM SOBĄ nie pozostaje mi nic innego jak odpowiedzieć na niego. Do powiedzenia mam dużo, więc powstał taki oto wpis – odpowiedź dla Pani Swojego Czasu 🙂Post Oli zatytułowany „Pieprzę taki feminizm” skierowany jest do kobiet. Pełno w nim pytań, na które – jako rasowa baba i wierna czytelniczka Pani Swojego Czasu – postanowiłam niezwłocznie odpowiedzieć prezentując mój punkt widzenia. A więc, zaczynamy!
1. Czy ja jestem zbyt ostra?
Droga Pani – nie. Nie jesteś. Przynajmniej w moich oczach. W wielu sytuacjach, w których ja bym dała kopa w tyłek, Ty odpowiadasz poprawną polszczyzną i z urokiem właściwym łagodnej opiekunce oddanej swojej pracy.
2. Czy Wy też tak uważacie? Że tu lifestylowo i feministycznie?
Tak, Droga Pani. Ja również uważam, że Twój blog jest lifestylowy przede wszystkim. Ale czy to źle? Biorąc pod uwagę statystyki i oglądalność blogów w Polsce i na świecie, blogi lifestylowe znacznie przewyższają frekwencją te profesjonalne. W końcu ludzi zainteresowanych konkretnym stylem życia jest o wiele więcej niż jakiejkolwiek profesjonalnej grupy. Odnoszę też wrażenie, że feminizmem, egoizmem, genderyzmem i innymi izmami określa się wszystkie sytuacje, w których kobiety mają czelność wyłamywać się z powszechnie przez lata przyjętych schematów i BYĆ SOBĄ. Walczyć o siebie, o swoją przestrzeń i prawo do pozadomowego funkcjonowania.
3. Wytłumaczcie mi proszę dlaczego tak się dzieje? Dlaczego bierzecie to na swoje bary? Dlaczego czujecie się odpowiedzialne za wygląd swojego męża?
Kochana Pani Swojego Czasu, może nie masz tej świadomości, ale w Polsce i na świecie należysz do niezbyt licznej elity kobiet, które żyją w stałym szczęśliwym związku, w którym obie głowy rodziny mają dobrze płatną pracę pozwalającą nie tylko dotrwać od pierwszego do pierwszego, ale także dają szansę na rozwój innych obszarów życia (czy to rodzinnego, czy zawodowego, czy też osobistego). Większość polskiego społeczeństwa, większość polskich kobiet to osoby, które oglądają Polsat bądź TVP, sumiennie choć bez zapału wypełniają należny każdemu Polakowi niedzielny obowiązek obecności w kościele, żyją w otoczeniu, w którym przeciwstawienie się ogólnoprzyjętym normom grozi albo dostaniem w mordę od własnego męża albo wykluczeniem społecznym.
W 2013 roku opublikowano badania mówiące o tym, jak wygląda partnerstwo w polskiej rodzinie. Liczby mówią same za siebie. Można je poczytać TU i TU i w poniższej ikonografice.
Nie będę się o nich rozpisywać, bo nie lubię dublować i plagiatować, ale odeślę do artykułu, w którym znajdzie Pani fantastyczne omówienie wyników z ich uzasadnieniem. To będzie pełniejsza odpowiedź na Pani pytanie oto on: Anna Szulc „Matki, żony, służące”. Dodam na koniec, że dbanie o wygląd męża to jedno, a ogarnianie domowego życia w imię dania dzieciom jako takiego wzorca to już zupełnie inna historia.
4. „A gdybyśmy nie były takie zorganizowane to dom zarósłby brudem” Być może tak by się stało. Ale być może ty byłabyś wtedy wypoczęta co?
Może i tak. Ale niech sobie Droga Pani wyobrazi posiadanie dziecka z alergią wziewną, astmą czy atopowym zapaleniem skóry. A to nie jedyne choroby wymagające utrzymania w domu porządku i czystości. Mamy maluchów cierpiących na wyżej wymienione dadzą się pokroić za to, by zapewnić dziecku komfort. Wyrzekną się wszystkiego, by dziecku ulżyć w cierpieniu i zapobiec nasileniu choroby oraz jej niepożądanych skutków. Ale Mama Cukiereczka rozumie to lepiej niż ja sama!
5. Myślicie, że dałabym radę jeździć na szkolenia, prowadzić dwa blogi, spotykać się z klientami, rekrutować Guwernantki do Agencji Guwernantek i tworzyć jeszcze kurs on-line? I cały czas się uczyć i rozwijać? I jeszcze odpoczywać?
Zdecydowanie nie. Nie dałabyś rady, Droga Pani! Ale fakt, że masz szczęście posiadając tak cudownego męża znów stawia Cię w grupie osób wyjątkowych, które albo miały sporego farta, albo ogromną samoświadomość wybierając partnera na życie. Większość kobiet nie ma tak dobrze. Popatrz wokół Droga Pani, zauważ wszystkie te, które po urodzeniu dziecka straciły pracę i pozostają na utrzymaniu męża. Ten mąż może być kimkolwiek. Jeśli jest lekarzem – pewnie pracuje na dyżurach i kilku etatach. Jeśli jest handlowcem lub trenerem – pewnie wyjeżdża w delegacje tak jak Ty na szkolenia. Może też ów Pan pracuje jako ekspedient w Tesco w dzień, a jako stróż osiedlowego parkingu w nocy? Jak więc zaangażować go w prace domowe, by mieć dla siebie czas? Nie wspominam już o sytuacjach, kiedy trzeba przeciwstawić się mężowi, który bije i gwałci, bo to patologie, aczkolwiek nie takie rzadkie w naszym pięknym kraju i poza jego granicami. W całym tym rozważaniu pojawia mi się myśl, że chętnie porozmawiałabym z Pani mężem i zapytała go: Czy na równym poziomie co Pani czuje się spełniony w życiu prywatnym i zawodowym, jako mąż, ojciec, mężczyzna i człowiek?
Podobnie jak Ty, Kochana Pani, uogólniam moje wypowiedzi. Muszę jednak na koniec przyznać jasno i otwarcie:
Zgadzam się natomiast, że
– nie można być idealnym wszędzie, w każdej dziedzinie. Że trzeba odpuszczać tam, gdzie czujemy, że możemy. A jeśli czujemy, że nie możemy nigdzie – mamy poważny problem i warto coś konkretnego z tym zrobić.
– żaden mąż czy konkubent nie jest dzieckiem i jako takiego nie należy go traktować! Jeśli pozwalamy facetowi na komfort bycia w roli dziecka to same skazujemy się na samotne macierzyństwo. Pewnie, że teściowe i potencjalne teściowe uznają nas za rozpieszczone, niewychowane, wyrodne kobiety. I co z Tego? Z teściowymi wychodzi się dobrze jedynie na zdjęciu, a i to nie zawsze 😉
– każdy facet i ojciec powinien być od samego początku angażowany w prace domowe i opiekę nad dziećmi. Kiedy opowiadałam mojej Teściowej, że mój Tata kąpał każde z czworga dzieci, gotował kaszki i zupki ze stoperem, prasował pieluchy i zabierał dzieci na spacer między pracą a zajęciami na studiach wieczorowych (po to, żeby Mama miała choć chwilę oddechu), Teściowa posądziła mnie o konfabulacje, a moją Mamę o kłamstwo. A ja sama widziałam to wszystko. W końcu miałam już 6 lat, gdy urodził się mój najmłodszy brat i nikt mi nie wmówi, że tego nie było.
– każda z nas, kobiet, potrzebuje dla siebie przestrzeni (fizycznej i psychicznej), potrzebuje dla siebie czasu i pewnych środków finansowych, by mogła poczuć, że JEST SOBĄ. Nie jest łatwe zapewnić sobie te dobra, ale powinnyśmy próbować na miarę naszych sił, możliwości i potrzeb. Dlatego właśnie zachęcam w każdym poście:
rusz tyłek i BĄDŹ SOBĄ!
ikonografiki zaczerpnięte z portalu kobieta.wp.pl
Droga Babo,
W ogóle nie muszę sobie wyobrażać posiadania dziecka z alergią wziewną i astmą, gdyż mój Cukiereczek nie tylko ma cukrzycę, ale także astmę właśnie 🙁
A mężowi zadam jutro Twoje pytanie, bo sama z chęcią się dowiem, co odpowie 🙂
Ola, trzymam kciuki za Ciebie i Twoich chłopaków. Ambitna Mama to skarb i wyzwanie zarazem 🙂
Droga Babo,
Moja teściowa nie tylko na zdjęcie się nadaje a sama równie silnie co moja rodzona mama namawiała mnie do wciągania męża w obowiązki ojca i pana domu. Mam to szczęście, że namawiać nie musiała a i ja nie musiałam się wysilać, bo wspólne prowadzenie domu to dla mojego męża oczywistość a wspólne dbanie o dzieci to nawet czysta przyjemność. On sam pyta czasem jak to możliwe, że ten czy tamten kolega nie zajmuje się własnym dzieckiem. Przecież to odbieranie sobie czegoś wartościowego. I wiesz co jest jeszcze fajniejsze? On twierdzi, że rozmawia z kolegami o tym swoim ojcostwie i dla wielu ojców to frajda zmienić pieluchę, nakarmić, wziąć na rower, kupić nowe ciuszki. A do tego odkurza, pierze, prasuje, gotuje – wszystko gdy tylko ma czas. Tylko na sprzątnięcie przez niego klatki schodowej szans nie ma 🙂
Hania, szczęściara z Ciebie! Z naszymi zaangażowanymi chłopami zaliczamy się do mniejszości niestety. Większość kobiet zmaga się ze stereotypowym podziałem ról w domu. Dlatego promujmy inny styl życia! Chwalmy takie teściowe jak Twoja!