Do którego kobiecego serca nie przyłożyć ucha, zawsze słychać mniej lub bardziej głośno: Ale przecież ja nie mam czasu! Skąd wziąć na to czas? Przecież to niemożliwe, w końcu doba ma zaledwie 24 godziny!!!Znajome obserwujące moje działania, często pytają: „Skąd bierzesz na to czas?”
A ja niezmiennie odpowiadam: „Czasu, każdy z nas ma tyle samo. Wszystko zależy od tego, na co go poświęcasz.”
* * * CZAS NA ĆWICZENIE * * *
SPRAWDŹ JAK EFEKTYWNIE WYKORZYSTUJESZ SWÓJ CZAS
Chcesz być efektywna czasowo? Na początek wykonaj proste ćwiczenie:
Przez cały tydzień spisuj na kartce co robisz i ile to trwa. Bez oszukiwania. Najlepiej z zegarkiem lub stoperem w ręku. Jak najdokładniej.
Na koniec tygodnia spójrz na notatki krytycznym okiem. Odpowiedz sobie na następujące pytania:
- Na co poświęcasz najwięcej czasu?
- Które czynności i obowiązki trwają najdłużej, a które wykonujesz najszybciej?
- Które czynności i obowiązki wykonujesz z przyjemnością, a które są wrzodem na… sama wiesz czym?
- W których tematach możesz szukać wsparcia i u kogo?
- Które obowiązki możesz przekazać rodzinie, mężowi, dzieciom, innym domownikom?
- Z których rzeczy możesz zrezygnować?
- Na co marnujesz czas?
- Które czynności i obowiązki możesz połączyć?
- Które czynności i obowiązki możesz wykonywać sprawniej, szybciej?
Sama zauważysz, gdzie warto wprowadzić zmiany!
Achhhh….. Już słyszę Twój głos. Aż tydzień? Kiedy mam to zrobić? Przecież nie mam czasu!
No tak. To wszystko prawda. Ale to tylko prawda siedząca w Twojej głowie. Jeśli NAPRAWDĘ chcesz zmiany, to rusz tyłek! Przestań się zastanawiać nad tym czy czas masz czy nie. Zrób zaproponowane ćwiczenie. Spróbuj. Jeśli nie dasz rady robić notatek przez cały tydzień – zrób je przez 3 dni. Czasem nawet jeden dzień pozwala zaobserwować błędy i wyciągnąć odpowiednie wnioski. A jeśli wciąż Cię nie przekonałam, to może po prostu nie chcesz nic zmienić, bo jest Ci wygodnie z Twoim narzekaniem? Do niczego Cię nie zmuszę. Zadam tylko jedno pytanie: Co zyskujesz nice podejmując prób wprowadzenia zmiany?
A teraz zdradzę Ci kilka
moich sposobów na zarządzanie sobą w czasie
Jednym ze sposobów na organizowanie siebie w czasie i sprawne ogarnianie tysiąca tematów jest korzystanie z papierowego kalendarza. Tak, tak, <tutaj> polecałam aplikację na telefon, która oczywiście ma mnóstwo zalet. Podtrzymuję też myśl, że korzystanie z dwóch kalendarzy to niepotrzebne dublowanie pracy. A jednak sama korzystam i z aplikacji w telefonie, i z kalendarza papierowego.
Aplikacja w telefonie jest zawsze w zasięgu mojej ręki i to jest jej główna zaleta. Kiedy tylko coś przyjdzie mi Leone do głowy, a nie mam pod ręką papierowego kalendarza – zapisuję w telefonie. Oczywiście, potem muszę te punkty przepisać i jest to w pewnym sensie strata czasu, ale u mnie sprawdza się właśnie taki model.
Kalendarz papierowy łączy kalendarz z listą „to do”
Osobiście wybieram kalendarze tygodniowe, które na jednej stronie mają rozpiskę 7 dni tygodnia, a na drugiej miejsce na notatki . To pozwala mi śledzić, co mam do zrobienia danego tygodnia, a jednocześnie nie planować pracy na każdy dzień. Najlepiej sprawdza mi się lista tygodniowa, z której każdego dnia rano wybieram priorytety do zrobienia. Biorę pod uwagę zarówno terminy wykonania zadań, jak i czas, który mam do dyspozycji. Jak wiecie, gdy ma się dzieci, planowanie musi być elastyczne, bo nigdy nie wiadomo, co nam „wyskoczy”.
Kalendarz papierowy musi być ładny, żeby chciało mi się po niego sięgać (na 2013 rok miałam kalendarz Folkstar, ale ich nie wznowili, dlatego w tym roku mam Moleskine Little Prince). Zaraz mi powiesz, że takie kalendarze to kupa forsy. I tak i nie. Ja zwykle proszę o taki kalendarz w prezencie. Ma wówczas podwójną dla mnie wartość i tym chętniej z niego korzystam. Ale to nie jedyne rozwiązania.
Baba poleca: DESIGN YOUR LIFE
Alina Moskwa założyła blog kreatywny Design Your Life. Nie będę mówić, że zaczytuję się tym blogiem, bo tego nie robię. ALE znalazłam na nim coś, co bardzo mi się podoba, coś, co jest swoistą perełką i dlatego bardzo Shirtless Ci polecam. A mianowicie ORGANIZER DESIGN YOUR LIFE
Zalet tego rozwiązania jest co najmniej kilka:
– możesz wydrukować kalendarz na domowej drukarce
– sama decydujesz, ile stron kalendarza drukujesz jednorazowo – to Ci pozwala na posiadanie cienkiego kalendarza dziennego
– możesz wybrać jedną z zaproponowanych okładek, albo stworzyć własną – ważne, żeby była atrakcyjna i zachęcała Cię do korzystania z kalendarza
Kiedy zobaczysz ten organizer, na pewno znajdziesz więcej jego zalet!
A dla mam i rodzin polecam: MAMY KALENDARZ
Dwie mamy kilka lat temu stworzyły MaMy Kalendarz. Rozwiązanie ścienne dla rodzin. Moim zdaniem, to rozwiązanie jest najlepsze dla rodzin, w których jest co najmniej jedno dziecko w wieku przedszkolnym lub starsze. Kalendarz ma sporo gadżetów i ułatwień. Świetnie sprawdza się w planowaniu zadań, zajęć, obowiązków i przyjemności dla całej rodziny. Usprawnia przepływ informacji i z pewnością nie pozwoli Ci o niczym zapomnieć. Wadą jest to, że jest to kalendarz na ścianę. Dla niektórych może też być minusem fakt, że obejmuje okres od 1 września do 31 sierpnia, bo powstał z myślą o roku szkolnym. Autorki zrezygnowały z wersji styczeń-grudzień (niestety). Nie jest to kalendarz do indywidualnego stosowania, niemniej warto go rozważyć szukając ciekawych sposobów na organizację czasu dla rodziny.
A z jakich kalendarzy Ty korzystasz?
Czy Twoim zdaniem, korzystanie z kalendarzy ma sens?
Jeśli podoba Ci się ten post i moje rekomendacje, podziel się nimi ze znajomymi.
A tymczasem rusz tyłek i zacznij notować, ile czasu przeznaczasz na co ? i nie zapomnij podzielić się wnioskami w komentarzu pod tym postem!
Wyciągaj wnioski, poznawaj lepiej siebie, zmieniaj swoje życie i BĄDŹ SOBĄ każdego dnia!
Dobrze, że piszesz „zarządzanie sobą w czasie”, bo przecież samym czasem nie da się zarządzać 🙂 Ja w pracy korzystam z kalendarza z podziałem na tygodnie i sprawdza mi się bardzo dobrze. Natomiast prywatnie nie potrafię z niego dobrze korzystać. Muszę jeszcze nad tym popracować 🙂
Ola, piszę „zarządzanie sobą w czasie” dokładnie z tego powodu, o którym wspomniałaś 🙂 Na czym konkretnie polega Twoja trudność w korzystaniu z kalendarza w sferze prywatnej?
U mnie do planowania życia rodzinnego sprawdza sie (o dziwo) trójdzielny, ścienny kalendarz biurowy, tylko że bieżący miesiąc mam na samej górze. Powtarzalne co tydzień zajęcia mamy spisane na oddzielnej kartce – jest to rozszerzony plan lekcji. I tak jak w przypadku Kasi wydarzenia z kalendarza rodzinnego oraz regularne zajęcia poza lekcyjne mam wpisane w kalendarz elektroniczny 🙂
No proszę! Kolejna świetna metoda organizacji czasu rodziny. Brawo! 🙂
Kasiu bardzo fajny wpis. Widzę, że mamy identyczny sposób. Ja też mam normalny papierowy kalendarz z ładną okładką, żeby się do mnie każdego dnia uśmiechał. W nim notuje wszystkie sprawy na za tydzień, za miesiąc, za 3 dni … A do tego mam Trello -aplikację na telefon i z nim idę np. na zakupy oraz przepisuje z kalendarza papierowego wszytko to, co chce zrobić akurat dziś. Jak na razie super się to sprawdza, poza faktem, że każdego dnia wychodzi mi ponad 20 rzeczy, które chce zrobić i jest to niewykonalne 🙂 Ale lubię celować wysoko.
Pozdrawiam
Kasiu, bez kalendarza, to ja bym nie wiedziała gdzie mam ręce włożyć najpierw). Jednak muszę przyznać, że jestem zagorzałą zwolenniczką kalendarza w formie papierowej, do elektronicznego jeszcze się nie przekonałam. Tak jak Ty mam kalendarz na tydzień. Lubie sobie w nim notować wszystko, co mam do zrobienia, a następnie odhaczać wykonane czynności. Też uważam, że każdy ma taką samą ilość czasu i grunt, to dobra organizacja, a wtedy można zdziałać naprawdę wiele. Bardzo podoba mi się Twój artykuł i zawarte w nim porady:). Na pewno zastosuję u siebie niektóre z nich. Jeśli byś miała ochotę się przyłączyć, to zapraszam Cię serdecznie od dziś do niedzieli na moje Linkowe Party u Lifestylerki. To jest świetna okazja, żeby pokazać swój blog, poczytać interesujące artykuły i zawrzeć nowe znajomości. Pozdrawiam Cię Kasiu serdecznie Ania.
Cześć Aniu! Dziękuję za zaproszenie. Na pewno zajrzę do Ciebie 🙂
Ja też uwielbiam takie wykreślanie!
Do Trello się jeszcze nie przekonałam.