Patrzysz w lusto i myślisz: „Beznadziejna. Nic nie warta. Głupia. Brzydka. Nic mi nie wychodzi, nic mi się nie udaje. Jestem do niczego.” Wychodzisz z domu i widzisz wokół tysiące wartościowych kobiet. Nawet te z najbliższego otoczenia – mama, siostra, przyjaciółka, koleżanki z pracy – wszystkie wydają się być o niebo lepsze i wartościowsze od ciebie… No właśnie. WYDAJĄ się. Jeśli czujesz, że jesteś zbyt zależna od opinii innych, ten tekst jest dla ciebie.
Jak długo wytrzymałabyś na pustelni?
Jak się mówi potocznie człowiek jest istotą społeczną. Musi żyć w grupie. Bez tego usycha, nie realizuje w pełni swoich wartości. Znane są tylko nieliczne wyjątki osób, które dały radę spędzić życie w pustelniach. Dla większości z nas codzienne funkcjonowanie wiąże się z przebywaniem z innymi ludźmi.
Dla dobra ogółu, każdy, kto żyje w społeczeństwie jest zobowiązany przestrzegać praw gwarantujących wspólne bezpieczeństwo zdrowia i życia. Ale czy jest uzasadnione, że otaczający nas ludzie wpływają na nasze poczucie własnej wartości?
Spójrz wokół siebie. Czyje zdanie najmocniej wpływa na Twoją pewność siebie?
Zastanawiałaś się, dlaczego właśnie te osoby?
Możesz bać się szefa, bo od niego zależy Twoja praca. Ale skąd pewność, że nie znajdziesz innej, lepszej?
Możesz brać pod uwagę zdanie najlepszej przyjaciółki. Ale skąd przekonanie, że właśnie ona wie najlepiej co jest dla ciebie dobre?
Możesz zwracać uwagę na to, co mówi ci siostra, mama, babcia czy ciocia. Ale czy na pewno one wiedzą lepiej? Dlaczego tak uważasz?
Lęki i traumy są dziedziczne
Ostatnio w Newsweeku czytałam artykuł z 2014 roku: „Czy lęki i traumy też dziedziczymy po przodkach?”.
Autorka, Dorota Romanowska, przedstawia w nim wnioski z badań dotyczących dziedziczenia chorób, nawyków i emocji. Czytając ten tekst kolejny raz zastanawiałam się, dlaczego tak często media przedstawiają tylko wycinek obrazu?
W artykule sporo jest na temat badań nad DNA i genetyką. Obserwowanie zachowań itp. Brakuje natomiast wzmianki o bardzo ważnym zjawisku, które już dawno opisali psychologowie.
Przekaz transgeneracyjny
Naukowcy, szczególnie biolodzy i lekarze, bardzo lubią, gdy różne choroby i przypadłości można wyjaśnić genetyką. Tymczasem, niemniej ważnym elementem naszego życia jest psychologia i wszystkie wynikające z niej aspekty naszej osobowości. Skoro przodkowie nie przekazali nam czegoś w genach, to jak? – pytają naukowcy.
A psychologowie odpowiadają. Obok tego, co genetyczne i świadome, istnieje to, co wynika z podświadomości, a nawet nieświadomości. Rodzimy się w konkretnej konstelacji rodzinnej. Każdy z naszych przodków miał jakąś swoją historię, która wpływała na jego świadome i podświadome postępowanie. Mówiąc bardziej przyziemnie – każde doświadczenie naszego życia już od czasu prenatalnego, wpływa na naszą komunikację werbalną i niewerbalną. W związku z tym, nawet nasze prapraprababki miały pośredni wpływ na to, jak dziś funkcjonujemy. Tylko psychologia mówi, ze podstawowy przekaz zachodzi między dzieckiem a rodzicem. I właśnie w ten sposób – świadomy bądź nieświadomy, werbalny bądź niewerbalny – matki przekazują swoim dzieciom wartości i sposoby radzenia sobie z różnymi sytuacjami w życiu, a z kolei dzieci swoim dzieciom itd. I to jest właśnie przekaz transgeneracyjny. Nieświadome przkazywanie z pokolenia na pokolenie utartych schematów działania, sposobów myślenia itp.
Tutaj powinien się pojawić duży ukłon w stronę jednej z najbardziej kontrowersyjnych teorii terapeutycznych, a mianowicie teorii ustawień systemowych Berta Hellingera. Moim zdaniem, żeby ta metoda miała szansę pomocy, trzeba być przekonanym, że działa. Nikt nie jest w stanie w naukowy sposób wyjaśnić, dlaczego i jak, natomiast faktem jest, że Bert Hellinger i jego następcy pomogli wielu ludziom. Sama się do nich zaliczam.
Magia ustawień hellingerowskich
Podstawowe założenie hellingerowskiej teorii mówi, że cały wielopokoleniowy system rodzinny ma swój „pierwotny porządek” – czyli najzdrowszy dla wszystkich jego członków sposób funkcjonowania. Na skutek różnych życiowych wydarzeń poszczególnych osób z rodziny ów „pierwotny porządek” zostaje zaburzony, a cały system dąży do jego przywrócenia. Jeśli osoby, które doświadczyły konkretnego zdarzenia nie uporają się z nim, obowiązek usunięcia takiego zakłócenia przechodzi na kolejne pokolenia. Zgodnie z teorią Hellingera możemy być uwikłani w losy nie znanych nam przodków, o których istnieniu nawet nie wiemy. Wówczas borykamy się z problemami mając poczucie, że nie żyjemy własnym życiem.
Hellinger obok teorii stworzył pełną metodę pracy nad „uzdrowieniem” rodzinnego systemu, zwaną ustawieniami hellingerowskimi bądź ustawieniami systemowymi. Dziś, metoda ta jest z sukcesem stosowana także w życiu biznesowym do obserwowania relacji w zespołach itp. Ale to temat na zupełnie inny artykuł.
Ale dlaczego tyle miejsca poświęcam temu tematowi? Bo zależy mi na tym, żebyś zapamiętała, że wiele z przekonań i zachowań przejęłaś od mamy, która w zupełnie niekontrolowany i nieświadomy sposób przekazała ci je tak, jak jej twoja babcia, a babci prababcia itd. To, jak mocno wpływają na ciebie opinie innych ma swoje konkretne podłoże w historii twojego życia.
Czy można się od tego uwolnić?
Tak. Jak najbardziej. Hellinger mówi, że wystarczy jedna osoba, która zacznie w sobie zmianę, a system rodzinny za tą zmianą podąży. Ale nie trzeba iść na ustawienie systemowe, żeby sobie poradzić z tym, co nieświadome. (Choć bardzo zachęcam do udziału w ustawieniach każdego, kogo przekona ta forma pracy. Sama korzystałam z tej metody i uważam, że jest nie tylko magiczna, ale też niesamowicie umacniająca, jeśli prowadzi ją doświadczony terapeuta). Oczywiście, najbardziej kompleksowym sposobem poradzenia sobie z krzywdzącymi przekonaniami jest terapia, ale mam świadomość, że nie każdy jest na nią gotowy – psychicznie, finansowo, czasowo itp. Z pomocą może też przyjść coaching i inne formy pracy, które rozwijają samoświadomość.
„Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono”
Słowa Wisławy Szymborskiej bardzo mocno siedzą mi w głowie. Od dawna. Nikt nie zna nas lepiej niż my sami. Nikt nie zna ciebie lepiej niż ty sama. Nikt nie wie, co jest dla ciebie najlepszym wyborem, najlepszym rozwiązaniem.
Dlatego właśnie pokochałam coaching jako metodę rozwoju. Każdy coach zakłada, że klient ma wszystkie zasoby niezbędne do tego, by poradzić sobie z każdą sytuacją w życiu. Nawet tą najtrudniejszą. Coach nie ocenia. Ani samego klienta, ani tego, co klient zrobił, co powiedział, jakiego dokonał wyboru. Coach wychodzi z założenia, że klient podejmuje najlepsze dla siebie decyzje w konkretnym momencie życia. Podejmuje je na podstawie dostępnych zasobów – wiedzy, doświadczenia, emocji, dostępnego czasu czy pieniędzy. Takie podejście uskrzydla klientów coachingu, daje moc i przywraca wiarę w siebie.
Zachęcam cię, żebyś już od teraz przyjęła w swoim życiu to właśnie przekonanie: JESTEŚ WSPANIAŁA TAKA, JAKA JESTEŚ. Wiesz o sobie najwięcej. Podejmujesz najlepsze dla siebie wybory. Masz wszystko, by najlepiej dla siebie poradzić sobie nawet z najtrudniejszymi momentami w życiu.
Nadal nie czujesz się przekonana?
Wciąż czujesz, że ogromną wagę przywiązujesz do opinii otoczenia na twój temat?
Masz ochotę zgłębić ten temat?
Zachęcam cię do przyjrzenia się temu, kto i jak ma na ciebie największy wpływ. Oto ćwiczenie dla ciebie.
(kliknij na obrazek, żeby ściągnąć ćwiczenie)
Jak to jest u ciebie z zależnością od opinii innych?
Dajesz radę, poddajesz się czy walczysz?
Opinie innych budują cię czy frustrują?
I bez względu na to, co mówią o Tobie inni, pamiętaj:
Jesteś wyjątkowa. Nie daj sobie wmówić, że masz być taka jak wszyscy.
rusz tyłek i BĄDŹ SOBĄ!
źródło zdjęcia w nagłówku: freedigitalphotos.net