Idealne dzieci wyrastają na nieszczęśliwych dorosłych
Miałam kiedyś dwa warkoczyki z czerwonymi kokardami.
I wyglądałam na zadbane, szczęśliwe dziecko. No i tak naprawdę takiej córki zazdrościła rodzicom rodzina, zazdrościli sąsiedzi. W dużym sensie byłam takim dziecięcym ideałem. Dla przeciętnego dorosłego.
Bo, kiedy miałam te swoje kilka lat, przeciętny dorosły nie wiedział, że idealne dzieci to dzieci, które są idealne po to, by zdjąć jakiś ciężar z rodziców. Do tej grupy dzieci należałam, choć są też tacy, co robią, co dla nich należy ze strachu przed gniewem czy brakiem miłości. I takie dzieci jak ja – chroniące najbliższych, i takie jak te wylęknione potrzebują uwagi i ogromnego wsparcia. Tych dzieci najczęściej nikt nie słucha, bo jakie problemy może mieć takie idealne dziecko?
Idealne dzieci wyrastają na nieszczęśliwych dorosłych. Trzeba przejść długą drogę, by nauczyć się żyć na nowo. By na nowo siebie zaakceptować. Pozwolić sobie na błędy. By z bycia niewidzialnym stać się osobą. Wiem coś o tym. Byłam idealnym dzieckiem.
Dziś nadal w pewnym sensie jestem, ale już bardziej świadomie. Dziś mam odwagę iść pod prąd z własnego wyboru. Ale też mam odwagę mówić wprost o tematach trudnych. Potrafię powiedzieć kocham, potrafię powiedzieć nienawidzę. Potrafię cieszyć się z błędów, które powodują, że czuję, że żyję. Potrafię prosić o pomoc i płakać, gdy jest mi źle. Wszystkiego tego uczyłam się na nowo. A pierwszy krok to przytulić wewnętrzne dziecko. Przytulić tę małą zaniedbaną dziewczynkę, która robiła wszystko, by zejść z oczu dorosłym…
Dziś jest Dzień Dziecka. Zatrzymaj się. Zastanów nad tym, jakim dzieckiem byłaś. Czego Ci wówczas najbardziej brakowało? Jaka jest ta dziewczynka, która mieszka w Tobie? Przytul ją. Wysłuchaj. Otrzyj jej łzy. I daj jej dziś to, czego najbardziej potrzebuje.
A jeśli dojdziesz do wniosku, że to trudne i potrzebujesz wsparcia – dołącz do mojej grupy na Facebooku i Zostań Babką WielkoMocną. Obiecuję, że znajdziesz tam to, czego potrzebujesz, by odnaleźć kontakt ze sobą.