Nie da się żyć tak, by nikogo nie zranić

utworzone przez | lip 11, 2022

Szczerze podziwiam osoby, które potrafią tak stawiać granice, że inni ich za to uwielbiają i dziękują im. Jak w potocznie znanym dowcipie, potrafią tak powiedzieć „Spierdalaj!”, że odbiorca komunikatu czuje radość i podekscytowanie na czekającą go podróż. Cenię osoby, które nauczyły się milczeć przerabiając w sobie oburzenie w związku z naruszaniem ich wewnętrznych wartości. Tych, którzy potrafią nie reagować, gdy inni plują im w twarz. Ludzi, którzy wierzą, że „najważniejsze żeby było miło” gwarantuje powszechne szczęście i porządek na świecie. Ja w to nie wierzę.

Może jestem sceptykiem. Może jestem zaburzona. Może tak skrzywdzona przez ludzi i los. Wszystko jedno. Tu i teraz nie potrafię żyć tak, by nikogo nie urazić i nie skrzywdzić. Ba! Tu i teraz ja zwyczajnie nie chcę tak żyć. I wcale nie chodzi mi o to, żeby dawać zielone światło chamstwu, agresji, hejtowi. Kompletnie nie o to chodzi!

„Byłaś niemiła” – byłam nie raz, gdy broniłam ważnych dla mnie osób lub wartości

„Powinnaś inaczej…” – pewnie powinnam, ale wybrałam najlepiej jak potrafiłam

„Naucz się lepiej komunikować”- uczę się całe życie… Niestety, nic a nic nie idzie mi lepiej w tej dziedzinie

„Nie odzywaj się”
„Nie bądź wredna”
„Nie bądź agresywna i atakująca”

Od 40 lat słyszę jaka jestem, jaka nie jestem, a jaka być powinnam. Jako kobieta, jako matka, jako psycholog, jako osoba. Przez długi czas próbowałam. Być miła, gdy inni mówili obok mnie czy o mnie paskudne rzeczy. Postępować inaczej, niż mówiła mi intuicja, rozum i serce. Uczyłam się technik komunikacji, mniej lub bardziej udolnie wdrażałam je w życie. Siedziałam cicho, gdy inni mówili o mnie bądź na ważne dla mnie tematy… Jednego nie umiałam nigdy. Przestać być szczerą. Nigdy nie nauczyłam się kłamać w sprawach istotnych.

Przez długi czas wydawało mi się, że warto wkładać wysiłek, by żyć i postępować tak, aby nikogo nie zranić, nikogo nie skrzywdzić.

Rozglądałam się wokół, brałam pod uwagę otaczających mnie ludzi. Stawałam w obronie innych. Wyciągałam rękę, gdy uznałam, że ktoś potrzebuje wsparcia. I co? I dupa!

Wciąż słyszałam, że nie umiem, że jestem nietaktowna, że nie potrafię, że za dużo, za głośno, za cicho, za mało, że nie tak… Wciąż słyszałam, że ranię, że jestem wredna, agresywna, atakująca… Wciąż słyszę pretensje i rady, co powinnam zrobić, żeby się dostosować i pasować do cudzej wizji świata… Tam gdzie są ludzie „szkiełko i oko” słyszę, że jestem niedouczona, czegoś nie doczytałam, za mało wiem, że podchodzę do tematów zbyt emocjonalnie. Tam, gdzie środowisko jest bardziej „uduchowione” słyszę, że za bardzo opieram się na rozumie zamiast na sercu, że brak mi zrozumienia własnych emocji itd.Nic się nie zmieniło. Okazuje się, że mimo największych wysiłków – wciąż ranię i staram się za mało!

A jednak – ZMIENIŁAM SIĘ JA I MOJE PODEJŚCIE

Mam trochę znajomych osiągających spore sukcesy w świecie mediów społecznościowych. Był czas, że zazdrościłam im sukcesów. Żałowałam, że ja tak nie potrafię. Że nie potrafię tak budować swojego wizerunku, by przekładało się to na ogromne społeczności fanów i followersów. Po wielu miesiącach, wielu rozmowach, spotkaniach, dotarło do mnie dobitnie: NIGDY TEGO NIE OSIĄGNIESZ.

Świat, wokół którego gromadzą się rzesze, nigdy nie jest oparty na 100% otwartości i autentyczności. Niby rozumowo to oczywiste, że nikt popularny nie pokazuje w mediach społecznościowych swojego pełnego świata. Że nawet, gdy dzieli się osobistymi tragediami, robi to przede wszystkim w sposób przemyślany, często by zwiększyć zasięgi. Najwięcej followersów jest tam, gdzie „jest miło”. A tam, gdzie jest miło ja widzę sporo fałszu, zakłamania i brak autentyczności. Tam, gdzie jest miło, nie ma miejsca na prawdziwe życie. Bo prawdziwe życie jest siusoidą wzlotów i upadków, działania właściwie i błędów, sukcesów i podknięć. Żadne social media tego nie kupi, jeśli życie będzie życiem a nie mniej lub bardziej świadomą kreacją.

NIE DA SIĘ ŻYĆ TAK, BY NIKOGO NIE SKRZYWDZIĆ

Nie jesteś w stanie zadowolić wszystkich. Nie jesteś w stanie podobać się każdemu. Nie jesteś w stanie być przez wszystkich lubiana. A jednak otoczenie wciąż tego od nas oczekuje. Już dzieci uczone są jak dostosować się do innych zanim poznają siebie i nauczą się nazywać własne potrzeby orza emocje. Rozrywane na strzępy z każdej strony słyszymy, co powinnyśmy i jak, bo każdy z naszego otoczenia pragnie zmieniać nas na swoją modłę, każdy wie lepiej, jakie powinnyśmy być i jakie bycie jest właściwe. Gdy mówisz STOP, jest to niewygodne. Mówiąc STOP mówisz NIE, NIE BĘDĘ TAKA JAK CHCESZ. A gdy jesteś po swojemu, dla wielu wielu osób jest to dowód Twojej atakującej, nieżyczliwej, wrednej postawy! Krzywdzisz ich będąc po swojemu. Krzywdzisz ich wybierając zgodnie z sobą. Jesteś niemiła, bo nie bierzesz pod uwagę ich potrzeb, oczekiwań, próśb, tylko siebie stawiasz na pierwszym planie. Egoistka!

A CO, JEŚLI WŁAŚNIE TAKĄ DROGĘ WYBIORĘ?

Co się ze mną stanie, gdy powiem DOŚĆ nakazom, radom, przykazom i komentarzom odnośnie tego, jaka mam być? Jak będzie wyglądało moje życie, gdy zacznę podążać za SOBĄ?

Odbieranie negatywnych uwag na własny temat nigdy nie jest przyjemne. Zawsze zostaje ta igiełka wątpliwości, czy aby na pewno…? Tym bardziej, gdy masz pełną świadomość, że nie jesteś ideałem. Na zawsze zostaje w nas fakt, że wszyscy popełniamy błędy. Ach! To jedno z tych pięknych i oczywistych stwierdzeń, z którymi łatwo się zgodzić, ale znacznie trudniej żyć z nimi w zgodzie. Tak, popełniam błędy. Ty też. Tak, i Ty i ja nie jesteśmy ani perfekcyjne, ani omnipotentne. Nikt nie jest. I to kolejny banał, który łatwo powiedzieć, trudniej naprawdę przyswoić.

POSTAWIŁAM NA WARTOŚCI

Po latach dostosowywania się, zaczęłam widzieć i słyszeć nieco inaczej. I wtedy świat wokół mnie wypełnili ludzie, którzy są różnorodni – każdy inny, każdy wyjątkowy. A skoro nie ma dwóch takich samych osób – nie ma złotych recept. Chcąc zadowolić wszystkich musiałabym być jak chorągiewka, a ja nie chcę być chorągiewką. Musiałabym co chwilę nakładać inną maskę – a ja nie chcę nosić masek. Dlatego postawiłam na moje wewnętrzne wartości: WOLNOŚĆ, GODNOŚĆ, SZCZEROŚĆ. To, jak je rozumiem, przeczytasz >>TUTAJ<<. Swoją drogą, moje rozumienie tych wartości też jest poddawane w wątpliwość i krytykowane. Ale takie wartości wybrałam, takimi chcę się kierować w życiu, tak właśnie je rozumiem. Dla mnie zakładają one autentyczność i szacunek – najpierw do siebie, potem do innych. Bo wierzę, że nie da się znać, rozumieć, akceptować, lubić, szanować innych, jeśli nie znamy, nie rozumiemy, nie akceptujemy, nie lubimy, nie szanujemy siebie.

Podążając za moimi wewnętrznymi wartościami, jest mi w życiu dużo łatwiej decydować, czyje zdanie ma na mnie wpływ. Czy to oznacza, że krytyka przestała mnie boleć? Nie. To tylko oznacza, że decyduję, czyje słowa biorę pod uwagę, decydując co dalej. I to też się nie podoba. Według wielu jestem przemądrzałą, zarozumiałą egoistką, która nie zwraca uwagi na innych. Ale ja wiem, że to kompletna bzdura. Prawda jest taka, że zwracam uwagę na innych INACZEJ niż oni tego oczekują. Postępuję WBREW oczekiwaniom zewnętrznym podążając za intuicją, sercem, rozumem – w zależności od sytuacji. Wciąż słyszę od jednych, że brak mi kontaktu z emocjami, od innych, że z rozumem.

Czemu więc wciąż podążam moją drogą, skoro to nadal czasem boli, nadal nie jestem przez wszystkich lubiana i akceptowana?

Bo tylko podążając za sobą czuję się autentyczna i wolna. Tylko podążając za sobą czuję się w życiu dobrze. Tylko podążając za sobą czuję się dobrze we własnym towarzystwie i potrafię bez skrępowania spojrzeć w lustro. Tak, nie jestem ani idealna, ani omnipotentna, ale akceptuję i lubię siebie taką, jaka jestem. Tak, popełniam błędy, miewam poczucie winy, ale akceptuję i lubię siebie taką, jaka jestem. Tak, wielu ludzi mnie krytykuje, ocenia, próbuje zawstydzić, ale mam wokół ludzi, którzy mnie akceptują i lubią taką, jaka jestem. I to daje siłę, radość, poczucie spełnienia.

Im bliżej siebie jesteś, tym więcej masz siły, radości i spełnienia w życiu. Dopiero gdy jesteśmy silne, radosne i spełnione – potrafimy z życzliwością i miłością podchodzić do drugiej osoby.
(Co nie oznacza, że ta osoba nie uzna naszych działań za niemiłe czy agresywne.)

Dlatego śledząc moją aktywność czy media społecznościowe, nie dziw się, że nie zawsze jest tam miło. Nie dziw się, że ludzie piszą tam pod moim kątem nieprzychylne komentarze, których nie usuwam, żeby zmieniać obraz prezentowanej rzeczywistości. Nie dziw się, że odpowiadam im czasem niepoprawnie politycznie, czasem nieudolnie, czasem stawiając samą siebie w złym świetle. Wszystko, co w życiu robię, robię z dobrą intencją. Nie zawsze mi to wychodzi tak jak bym chciała, ale nie poddaję się nawet wtedy, gdy się to komuś nie podoba. Wokół mnie staram się tworzyć przestrzeń na szczerość i autentyczność nawet za cenę tego, że nie jest miło. Bo wierzę, że szczerość i autentyczność jest kluczem do zmieniania tego świata na lepsze. Wierzę, że będąc w zgodzie ze sobą, poznajemy siebie coraz lepiej, coraz lepiej siebie rozumiemy, a co za tym idzie – zaczynamy siebie coraz bardziej akceptować i kochać. Nie ma lepszej drogi do zmiany tego świata na lepsze jak zacząć od siebie, zacząać od podążania za sobą. Kiedy jesteś autentyczna i Prawdziwa (przez duże P) nie ma takiej opcji, żebyś działała ze złą intencją wobec innych ludzi. Ale nic, kompletnie nic na tym świecie nie daje gwarancji, żeby wszyscy bez wyjątku Cię akceptowali, lubili i nigdy nie czuli się przez Ciebie zranieni, skrzywdzeni czy dotknięci.

Więc jeśli po przeczytaniu tego posta uznasz, że to nie dla Ciebie – spoko. Nie musisz tu ze mną być. Mam świadomość, że Babskie Tabu to przestrzeń niszowa.

A jeśli w tym tekście jest coś, co Cię porusza, jest Ci bliskie i dla Ciebie ważne – podziel się tym w komentarzu. Będzie też dla mnie dużym wyróżnieniem, jeśli udostępnisz ten post Twoim znajomym.

Pamiętaj, to Ty decydujesz o sobie i swoim życiu. Masz wszystko, czego potrzebujesz i nade wszystko – jesteś wystarczająca taka jaka jesteś.

BĄDŹ PO SWOJEMU
i nie daj sobie wmówić, że masz być taka jak inne!

 

zdjęcie w nagłówku: pixabay

Nazywam się Kasia Bogusz-Przybylska i jestem twórczynią Babskiego Tabu.

Wspieram kobiety w odzyskiwaniu odwagi, pewności siebie i poczucia własnej wartości. Przeprowadzę Cię przez proces wewnętrznej przemiany, dzięki któremu zmienisz frustrację w akceptację siebie, a wewnętrzny chaos w poczucie spokoju i spełnienia. Jako terapeutka i coach zadaję pytania, które pomogą Ci zaakceptować siebie i bez poczucia winy poczuć, że jesteś wystarczająca taka jaka jesteś, byś odzyskała odwagę do bycia po swojemu każdego dnia.

Moje motto: jesteś wystarczająca – taka jaka jesteś. Bądź po swojemu! 
<dowiedz się więcej o mnie>

 

Share Button