Siostrzeństwo

utworzone przez | lut 16, 2022

Nie wiem, czy kiedykolwiek zwróciłaś uwagę na to, że o ile termin „braterstwo” jest z nami od bardzo dawna („braterstwo krwi”, „braterskie więzi”), to termin „siostrzeństwo” pojawił się w codziennym użyciu stosunkowo niedawno. Pojęcie jest piękne – mówi o więzi między kobietami, która służy wzajemnemu wsparciu, która dobrze wykorzystana ma ogromną moc. Choć siostrzeństwo na dobre zadomowiło się w słowniku, to czy jest równie mocno osadzone w naszej babskiej codzienności?Siostrzeństwo

Dlaczego wciąż nie jest wszechobecne wśród kobiet?

Och! Już słyszę głosy mężczyzn (i nie tylko) z nieskrywanym uśmiechem komentujących: macie to na własne życzenie, w końcu baby są zawistne, wredne, gdy się spotkają, najwięcej czasu przeznaczają na obgadywanie wszystkich na prawo i lewo.

Właściwie trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczy wejść na portal/grupę dedykowaną mamom albo profile ze zdjęciami pięknych kobiet oraz tych, które prezentują swoje sukcesy. Znajdziemy tam mnóstwo komentarzy, których autorkami są kobiety. I choć sporo będzie takich z gratulacjami oraz pełnych zachwytu, to nie zabraknie tam również krytyki, negatywnej oceny i hejtu – również ze strony kobiet.

Przypomnij sobie swoje lata szkolne.

Przypomnij sobie, jak często doświadczałaś bądź byłaś świadkiem ostracyzmu fundowanego przez koleżanki innym dziewczynom? Bo któraś inaczej wyglądała, nie miała modnych ciuchów czy zwyczajnie była mniej przebojowa od innych. A w liceum, gdy burza hormonów na niejednej dziewczęcej twarzy zostawiała swoje piętno, gdy coraz częściej na pierwszy plan dziewczęcych dyskusji wysuwają się chłopcy, czy wtedy nie było drwin i hejtu wśród koleżanek? Kłótnie potrafiły trwać miesiącami, a zrobienie czegoś nie po myśli liderki grupy wykluczało z towarzystwa na długo. Porównywanie się z innymi, nakładanie masek, by tylko zostać zaakceptowaną, chowanie prawdziwej siebie do kieszeni, bo wydawała się gorsza i nie warta uwagi. Mierzenie się z samotnością przez te, które odważyły się wyjść poza schemat narzucony przez Bravo Girl (kto jeszcze pamięta to pismo? 😉) i mieć własny styl. Z tak zbudowanymi doświadczeniami trudno nam było wchodzić w dorosłe życie i z prawdziwym zaufaniem wchodzić w relacje z kobietami w życiu dorosłym.

Jeśli jesteś jedną z tych szczęściar i mimo wszystko masz swoją BFF (ang. Best Friend Forever), z którą u boku idziesz przez życie od dzieciństwa, możesz sobie i jej pogratulować. Należycie do mniejszości.

Prawdziwe oblicze siostrzeństwa dociera do nas najczęściej dopiero w dorosłości. Dlaczego tak późno?

Jak zwykle nakłada się na to wiele czynników. Wystarczy wspomnieć o wielopokoleniowym stylu wychowywania dziewcząt. Wciąż porównywane z rówieśniczkami, wciąż zachęcane do tego, by były od nich lepsze, wciąż wzmacniane w rywalizacji z koleżankami. Dość wspomnieć, że pierwsze legalne zgromadzenia kobiet powstały dopiero w XVI wieku i były prześmiewczo i z sarkazmem nazywane sejmem niewieścim. Dopiero później pojawiły się sformułowania takie jak kluby czy czy koła. Właściwie od zawsze kobiety, które łamały obowiązujące powszechnie schematy i szły za swoim sercem, potrzebami oraz intuicją, były narażone na niepochlebne traktowanie nie tylko ze strony mężczyzn, ale także kobiet. I właściwie nie ma znaczenia, czy kobieta chciała jak Maria Skłodowska-Curie być naukowczynią czy jak Hilary Clinton prezydentką.

Mimo tego, że żyjemy w XXI wieku, wciąż wokół dominują narzucone patriarchalnie role i stereotypy kobiece. To one leżą u podstaw tak dużego wśród kobiet poparcia zakazu aborcji czy niezgody na to, by kobiety publicznie przyznawały się do swoich słabości bądź trudniejszych momentów w życiu. Nikt nas nie uczył przyjaźnić się. Nikt nas nie uczył budować więzi z innymi kobietami (z mężczyznami z resztą też nie). Dlatego dopiero, gdy wyfruwamy w świat – najczęściej na studia – stykamy się różnorodnością i zaczynamy budować nieco szersze spojrzenie na świat, a wraz z nim – na relacje. Wyjeżdżając ze swojego rodzinnego domu, opuszczamy świat narzuconych nam przekonań, które z dnia na dzień zaczynają być bombardowane kontrargumentami. Wystawione na tak trudną próbę mury najczęściej zaczynają pękać i przepuszczać wodę innego niż rodzicielskie spojrzenie na świat.

W badaniach „Polki” przeprowadzonych w 2018 roku przez Katarzynę Pawlikowską we współpracy z SW Reseach wzięło udział 1000 Polek. W raporcie z badań czytamy, że najbardziej konserwatywne poglądy i postawy prezentują wśród polskich kobiet te najsłabiej wykształcone. Patriarchat wpoił nam, że inne kobiety są dla nas rywalkami, przeciwniczkami, wrogami. Siostrzeństwo nie idzie w parze z konserwatywnym stereotypem Polki. W duchu feminizmu kobiety, które mają kłopot ze stanięciem po stronie innych kobiet nazywa się „strażniczkami patriarchatu”. To właśnie tym strażniczkom natrudniej dostrzec, że wspieranie innych kobiet służy walce o równość a nie dyskryminacji mężczyzn.

Co się dzieje, gdy czujesz, że siostrzeństwo gra z Twoją duszą?

Wtedy dzieje się magia. W pierwszej chwili zaczynasz dostrzegać, że możesz się pozbyć tego, co Cię do tej pory uwierało w podejściu do Ciebie i innych kobiet. Odnajdujesz środowiska, w których nie jest ważne, ile selfie opublikujesz w mediach społecznościowych czy ile lajków zbierze Twoja nowa fryzura albo zdjęcie z wakacji. Zaczniesz dostrzegać, że feminizm wcale nie oznacza sprowadzenia mężczyzn do parteru, ale jest dążeniem do równego traktowania nie tylko w pracy i społeczeństwie, ale także w domu. Spotkasz kobiety, przy których poczujesz się tak bezpiecznie, że opadną wszystkie maski i zbroje. Poczujesz się przy nich akceptowana taka jaka jesteś. Poczujesz się jak w domu.

I wtedy zrozumiesz, że możesz. Możesz żyć tak, jak pragniesz nawet jeśli Twoja rodzina tego nie rozumie bądź jest temu przeciwna. Możesz decydować o swoim ciele. Możesz decydować, jak będziesz zarabiać na życie. Możesz decydować, kogo wpuścisz do swojej sypialni i na kogo oddasz głos w wyborach.Zrozumiesz, że nikomu nie masz obowiązku się z tego tłumaczyć. Ani partnerowi, ani żadnemu innemu mężczyźnie – zwłaszcza temu w długiej czarnej sukience.

Akceptacja przychodząca z zewnątrz nie jest konieczna, ale bardzo pomaga w odzyskiwaniu akceptacji siebie.

Siostrzeństwo to także akceptacja Ciebie taką jaka jesteś. To danie Ci przyzwolenia, byś szła własną drogą. I jeśli w tej podróży dojdziesz do wniosku, że chcesz wrócić na stare tory, to też będzie OK. Ważne, byś wyboru dokonała świadomie, w poczuciu akceptacji i wolności. Bez społecznego, środowiskowego czy domowego przymusu. A jak pokazuje życie – najbardziej świadome wybory pojawiają się na końcu, nie na początku naszej drogi.

Mała refleksja na koniec

Postanowiłam napisać ten post nie tylko po to, by zachęcić Cię do refleksji nad Twoją postawą wobec idei siostrzeństwa, ale także jako protest wobec głosów, które pojawiły się ostatnio w dyskusjach na moim Facebook’owym profilu. Są tam osoby, z których wypowiedzi wynika, że większość kobiet w Polsce to roszczeniowe, nieświadome siebie, leniwe i głupie babsztyle, które żyją wyłącznie po to, by innym uprzykrzyć życie (zwłaszcza mężczyznom).

Pisząc ten post wróciłam do różnych raportów na temat kobiet, które przez lata czytałam i gromadziłam. Zrozumiałam, że jednym z powodów, dla których pojawiają się tego typu wypowiedzi może być fakt, że wciąż za słabo są rozpowszechniane dane na temat poglądów i postaw współczesnych Polek, a także ich sytuacji w życiu prywatnym i w społeczeństwie. Dlatego podjęłam decyzję, że odkopię zebrane raporty, uzupełnię je o nowe dane i będę się z Wami dzielić właśnie faktami, danymi i statystykami publikując je na fanpage’u Babskie Tabu na Facebooku oraz na Instagramie. Jeśli jeszcze mnie tam nie śledzisz – polub w tym momencie oba profile i nie zapomnij odhaczyć odpowiedniej opcji, by media społecznościowe nie chowały przed Tobą moich publikacji 😊

A tymczasem…

Nazywam się Kasia Bogusz-Przybylska i jestem twórczynią Babskiego Tabu.

Wspieram kobiety w odzyskiwaniu odwagi, pewności siebie i poczucia własnej wartości. Przeprowadzę Cię przez proces wewnętrznej przemiany, dzięki któremu zmienisz frustrację w akceptację siebie, a wewnętrzny chaos w poczucie spokoju i spełnienia. Jako terapeutka i coach zadaję pytania, które pomogą Ci zaakceptować siebie i bez poczucia winy poczuć, że jesteś wystarczająca taka jaka jesteś, byś odzyskała odwagę do bycia po swojemu każdego dnia.

Moje motto: jesteś wystarczająca – taka jaka jesteś. Bądź po swojemu! 
<dowiedz się więcej o mnie>

 

Share Button