My tu – Oni tam – czyli o walce skazanej na porażkę
Kolejny dzień. Otwierasz oczy. Za oknem słońce. Z sąsiedniego pokoju dobiega dźwięk łóżka skrzypiącego pod przekręcającym się w spokojnym śnie ciałkiem twojego dziecka. „Jest dobrze.” – myślisz. Twój wzrok pada na komórkę. I wtedy przypominasz sobie, że wcale nie jest dobrze.
Od kilkunastu już dni zaczynasz dzień od sprawdzenia porannych wiadomości. Od kilkunastu dni sprawdzasz wiadomości z nadzieją, że tym razem przeczytasz TĘ najważniejszą nowinę. Radosną. O końcu wojny. Ale ta nowina wciąż się nie pojawiła.
Pojawiają się za to coraz drastyczniejsze zdjęcia. Matki tulącej zmarłego po wystrzale bomby niemowlaka. Kobiety w ciąży, która ucieka ze zbombardowanego szpitala obsypana okruchami szkła. Para noworodków, dla których marnym pocieszeniem będzie, że rodzice zginęli jak bohaterowie na wojnie. I kolejne czarno-białe zdjęcia dzieci, które zamiast grać w piłkę na podwórku lub chodzić do szkoły – leżą martwe na ulicach ukraińskich miast.
Od ponad 70 lat uczymy się, uczymy dzieci o okrucieństwie Hitlera i drugiej wojny światowej. Opowiadamy o barbarzyńskich zbrodniach na ludności cywilnej. Jakże słabą jesteśmy cywilizacją, skoro w XXI wieku, Ziemia po raz kolejny jest świadkiem ataków, gwałtów i mordów na niewinnych ludziach. Na dzieciach, kobietach i starcach.
Żeby dodać jeszcze więcej dziegciu do tego obrazka, warto przypomnieć o tym, że wojny są na świecie od dawien dawna. Ta wojna jest dla nas szczególnie bolesna, bo dzieje się tuż za naszymi drzwiami. Nie dotknęła nas tak wojna w Syrii, Gruzji, Iraku, a nawet walka o Krym. Nie przejęliśmy się tak losem uchodźców na białoruskich granicach z Polską. Nadal te granice patroluje policja i straż graniczna. Wciąż utrzymywany tam jest stan wyjątkowy zapoczątkowany właśnie ze względu na ludzi uciekających przed wojną.
To nie koniec. Do tego worka warto dorzucić ostatnie 7 lat rządów obecnej ekipy u władzy, ich decyzje, ich plucie na praworządność, na Unię Europejską, niszczenie wszystkiego, co z takim mozołem Polska budowała przez ostatnie 76 lat. Wszystkiego, co rodziło się tu w bólach. Wszystkiego, na czym dziś władza chce odbudować swój wizerunek i pozycję polityczną.
Czy blog rozwojowy jest miejscem do pisania takich rzeczy? Czy blog rozwojowy powinien dołować a nie podnosić na duchu?
Patrzę wokół i wciąż widzę osoby zajmujące się rozwojem osobistym, które namawiają do modelowania świata w sposób oparty na zamykaniu oczu na to, co boli, odwracaniu głowy od tego, co trudne, naginaniu siebie, by za wszelką cenę czuć tylko to, co pozytywne. Nie jest mi z nimi po drodze.
Cały świat i każdy człowiek, którego spotykasz na swojej drodze jest lustrem odbijającym to, z czym Tobie trudno. To temat na oddzielny post, a nawet cały webinar. To, do czego chcę Cię zachęcić tutaj, to zauważenie, że życie nigdy nie będzie jednoznaczne. To trzylatki zamykają oczy wierząc, że wtedy znika niebezpieczeństwo. Jeśli uważasz się za osobę dorosłą, nie potrzebujesz odwracać głowy od tego, co Tobie nie pasuje, nie podoba się, co Cię rani. Masz wystarczająco dużo siły, by spojrzeć temu w oczy.
Dwie strony medalu
Wojna jest zła. Ukraina krwawi. To, co napisałam na początku to fakty. Ale jest też druga strona medalu. Ta wojna obudziła w ludziach, a zwłaszcza w Polakach, wiele dobrego. Po raz pierwszy w historii, jakikolwiek kraj udzielił wsparcia takiej jakości uchodźcom. Polacy są pierwszym narodem, który bez pomocy swojego rządu tak bardzo wsparł sąsiadów uciekających przed wojną. Otworzyliśmy swoje serca i drzwi domów.
Nigdy dotąd w obronie jednego zaatakowanego narodu nie stanęło murem tak wiele państw. Nigdy dotąd tak jednogłośnie nie nałożono sankcji na jednego agresora. Już dawno Polacy szczujący na Ukraińców za UPA czy Wołyń nie zabierali głosu. Nagle zniknęła cała propaganda antyszczepionkowa.
Ale to, co najpiękniejsze dzieje się w nas. Nagle zaczęliśmy interesować się światem zewnętrznym. Nagle wzrosło zainteresowanie tematami gospodarczymi i politycznymi. Nagle Polacy budzą się z pandemicznego marazmu i ruszają do działania. To wszystko jest niczym iskierka nadziei na lepsze jutro.
Pełny obraz
Pewnie, że to nie wszystko. Jasne, że temat wojny z każdym dniem w sobie oswajamy a zapał opadnie. Nie zdziwię się, gdy znów wzmocnione zostaną nastroje antyukraińskie, bo przecież trolle nie śpią i już straszą tym, że ukraińscy uchodźcy zabiorą Polakom pracę i inne tego typu bzdury. Jednak ostatnie tygodnie pokazały, że jest w nas wciąż bardzo dużo dobra. Mamy na czym budować nasze lepsze jutro.
Pełny obraz świata to zło przeplatające się z dobrem. Wiecej! Pełny obraz Człowieka to zło przeplatające się z dobrem. Nie wierzę, że możliwy jest świat bez kłótni, niezgody czy wojen. I szczerze, nie uważam, że celem jest to, by ich nie było. Moim zdaniem nasz cel to takie budowanie świata, by kłótnie, niezgodę i wojny kończyć jak najszybciej w sposób jak najbardziej konstruktywny i korzystny dla całego świata. Sedno tkwi w tym, żeby kłótnie, niezgodę i wojny zakończyć najpierw w nas samych.
Walka skazana na porażkę
Nie wierz tym, którzy uczą, że trzeba zwalczać zło.
Nie wierz tym, którzy pokazują, że tam ci źli Rosjanie, a tu ci dobrzy Ukraińcy i Polacy.
Świat nie jest czarno-biały.
Ty nie jesteś czarno-biała.
Zło jest nieodłącznym elementem tego świata.
Zło było, jest i będzie w Tobie.
Walka, która każe eliminować zło to walka skazana na porażkę. To tak, jakbyś chciała żyć tylko na wdechu. To tak, jakbyś chciała wyeliminować z ciała wszystkie tętnice i zostawić same żyły. To tak, jakby chciała, by dzień wyeliminował noc.
Walka ze swoim cieniem, z tym, co w nas złe, to walka skazana na porażkę. Przestań ufać tym, którzy twierdzą, że jest inaczej. Tu wcale nie chodzi o zniszczenie, wyeliminowanie zła. Tu chodzi o akceptację. Przede wszystkim ciemnej strony samych siebie.
O co walczyć?
O nic. Nie walczyć. Zaakceptować. Jest czas życia i czas śmierci. Czas radości i czas smutku. Czas dobra i czas zła.
To, nad czym warto pracować to, by jak najsprawniej radzić sobie z powrotami na jasną stronę mocy. Warto uczyć się akceptacji dla chwil, gdy w nas samych dominuje zło. Gdy zazdrościmy, nienawidzimy, złorzeczymy. Nie znam osoby, która by tego nie robiła. I to nas łączy. Nie ma więc tych złych tam – i tych dobrych tutaj. Są ci, którzy w tej chwili nie widzą, że to, co nazywają dobrem niesie ból i cierpienie niewinnym. Są ci, którzy doświadczają krzywdy z ręki drugiego człowieka i czują złość, czują nienawiść, czują chęć zemsty.
To, czego wciąż brakuje to GŁOS. Głośny głos nawołujący do mediacji, do szukania rozwiązań. Głos, który pokaże, że spory można rozwiązywać inaczej niż bombardując i mordując. Głos, który stanie oko w oko z cieniem i powie mu STOP! WYSTARCZY!
Nie ma tego głosu na świecie.
A czy jest już w Tobie?
Pamiętaj, jesteś wystarczająca taka jaka jesteś.
BĄDŹ PO SWOJEMU
i nie daj sobie wmówić, że masz być taka jak inne!
—
zdjęcie: pixabay.com
Nazywam się Kasia Bogusz-Przybylska i jestem twórczynią Babskiego Tabu.
Wspieram kobiety w odzyskiwaniu odwagi, pewności siebie i poczucia własnej wartości. Przeprowadzę Cię przez proces wewnętrznej przemiany, dzięki któremu zmienisz frustrację w akceptację siebie, a wewnętrzny chaos w poczucie spokoju i spełnienia. Jako terapeutka i coach zadaję pytania, które pomogą Ci zaakceptować siebie i bez poczucia winy poczuć, że jesteś wystarczająca taka jaka jesteś, byś odzyskała odwagę do bycia po swojemu każdego dnia.
Moje motto: jesteś wystarczająca – taka jaka jesteś. Bądź po swojemu!
<dowiedz się więcej o mnie>