Szukajcie a… najciemniej pod latarnią

utworzone przez | paź 13, 2022

Trendy mediów społecznościowych każą się uśmiechać. Coraz więcej widzę profili, gdzie pojawiają się krótkie nagrania, na których autorki (pod pretekstem luzu i humoru) robią z siebie… hmmm… sama nie wiem jak to nazwać.

Nie mówię tu o Celeste Barber, która swoje posty robi od lat z pomysłem i realizując misję. Jej wyśmiewanie siebie, a właściwie nie siebie tylko celebryckiego i modowego światka ma od dawna zupełnie inną misję niż zdobywanie lajków i followersów. Nawet te influencerki, które nieśmiało zaczynają nawiązywać do swoich trudności – żałoby, stany depresyjne, porażki itp. – prezentują wszystkie te tematy w pozytywnym świetle pod hasłem „zobaczcie – poradziłam sobie!”. Bardzo się cieszę i mocno kibicuję każdej kobiecie, która pokonuje życiowe trudności. Jestem bardzo za tym, by mówić o tym, że życie to nie tylko radości i sukcesy, że także życie celebrytów i osób popularnych niczym nie różni się od mojego i Twojego. Każda z nas ma swoje dobre i złe dni. Każda radzi sobie z nimi najlepiej jak potrafi. A profile społecznościowe, na których jest wyłącznie kolorowo i cukierkowo – pokazują wyłącznie wycinek rzeczywistości.

Tymczasem wiele kobiet traktuje to, co widzi na Facebooku lub Instagramie jako punkt odniesienia dla siebie. Mówią: „Wiem, wiem, to wszystko jest przekoloryzowane, nieprawdziwe” – a zaraz potem wciągają kolejne pudełko czekoladek albo kolejny kieliszek Prosecco ukradkiem przesuwając newsfeed na telefonie. Mówią: „Ale przecież to wszystko na mnie nie działa, oglądam, bo to ładne, czasem śmieszne – ja siebie akceptuję.” – a za chwilę umawiają się na kolejne ostrzyknięcie kwasami starzejących się kolan.

Czy uważam, że media społecznościowe są z gruntu złe?

Nie. Uważam, że wszystko jest dla ludzi. I uważam, że każde narzędzie można wykorzystać zgodnie z jego dobrym przeznaczeniem… bądź złym. Nożem można przeciąć duszący sznurek, ukroić chleb bądź odebrać życie. Social Media można odbierać jako źródło informacji czy inspiracji – ale tak jak przy krojeniu chleba – warto uważać, żeby się nie skaleczyć.

Uważam, że to, co bywa złe, to nasze bezkrytyczne podejście do profili, które śledzimy

Ile razy zweryfikowałaś w innym źródle coś podane jako pewnik na Facebooku?

Ile razy spróbowałaś znaleźć zdjęcie ulubionej influencerki bez makijażu?

Ile razy rozejrzałaś się wokół i zastanowiłaś, jaki procent rzeczywistości widzisz w internecie?

„Kaśka, skoro akceptujesz siebie, to dlaczego farbujesz włosy?” – zapytała mnie ostatnio znajoma

A w mojej głowie się zaczęło – no właśnie, dlaczego? Odpowiedź przyszła szybko: BO AKCEPTACJA SIEBIE NIE OZNACZA BEZWARUNKOWEGO BEZKRYTYCYZMU. To, że akceptuję siebie nie oznacza, że jestem zachwycona całą sobą i nic nie chcę zmienić. Wciąż nie akceptuję moich siwych włosów – dlatego je farbuję. Ale nie przeszkadza mi to akceptować tego kim jestem. Nawet siwizna i siwe odrosty nie przeszkadzają mi patrzeć w lustro i lubić siebie. Moja siwizna nie wyznacza mojego poczucia własnej wartości czy poziomu samooceny. Farbuję, bo bardziej się sobie podobam, gdy nie mam odrostów. I to jest zasadnicza różnica.

Czy umiesz patrzeć w lustro i lubić siebie bez kolejnej dawki botoxu czy kwasu hialuronowego?

Czy umiesz przeglądać media społecznościowe bez poczucia, że jesteś gorsza?

Czu umiesz gratulować sukcesów koleżankom bez porównywania się, deprecjonowania ich bądź siebie?

Szukamy w internecie odpowiedzi na nasze potrzeby. Tymczasem wcale nie w internecie jest odpowiedź.

Banalnie – odpowiedź jest w Tobie. Nie ma znaczenia co taka czy inna Ania, Zośka, Maryśka czy Ewelina wrzuciła na fejsa bądź Insta. Twoje życie jest nie powtarzalne. Ty jesteś unikatowa. I tylko Ty znasz najlepsze odpowiedzi. Bo to Ty doświadczasz własnego życia. To Ty dokonujesz wyborów w oparciu o Twoje wewnętrzne wartości. To Ty ryzykujesz, gdy działasz i gdy pozwalasz blokadom hamować Twoje działania. Twoje życie to Twoja odpowiedzialność. Żyjesz najlepiej jak potrafisz i żadna influencerka tego nie zmieni, żadna z nich nie przeżyje życia za Ciebie tak jak Ty nie przeżyjesz życia za nie. Wiem, to wszystko brzmi jak banał, ale w istocie to JEST banał.

Źle Ci w życiu? Źle Ci z samą sobą?

Zamknij media społecznościowe. Wyłącz komputer, wycisz telefon. Usiądź w ciszy z zamkniętymi oczami. Wsłuchaj się we własny oddech. I zajrzyj do swojego serca. Jakie tajemnice skrywa najciemniejszy z jego zakamarków? Jakie trudne sprawy tam schowałaś? Jakie bolesne emocje? Spróbuj się im przyjrzeć. Przypomnieć sobie, od czego uciekasz. I pobądź tam. Tak długo jak zdołasz. Tak długo jak długo potrzebujesz. Wsłuchaj się w siebie. W bicie własnego serca. Za czym tęsknisz?

Jaki jest najmniejszy, najłatwiejszy krok, który możesz zrobić tu i teraz w kierunku upragnionej przez Ciebie zmiany? Jaki jest najmniejszy, najłatwiejszy krok, który masz w zasięgu, który możesz zrobić tu i teraz, bez wielkiego wysiłku?

Po prostu – zrób go.

Może światło bije z ekranu komórki, ale rozwiązania są tam, gdzie najciemniej.

Pamiętaj, jesteś wystarczająca taka jaka jesteś.

BĄDŹ PO SWOJEMU
i nie daj sobie wmówić, że masz być taka jak inne!

 

 

zdjęcie: pixabay.com

Nazywam się Kasia Bogusz-Przybylska i jestem twórczynią Babskiego Tabu.

Wspieram kobiety w odzyskiwaniu odwagi, pewności siebie i poczucia własnej wartości. Przeprowadzę Cię przez proces wewnętrznej przemiany, dzięki któremu zmienisz frustrację w akceptację siebie, a wewnętrzny chaos w poczucie spokoju i spełnienia. Jako terapeutka i coach zadaję pytania, które pomogą Ci zaakceptować siebie i bez poczucia winy poczuć, że jesteś wystarczająca taka jaka jesteś, byś odzyskała odwagę do bycia po swojemu każdego dnia.

Moje motto: jesteś wystarczająca – taka jaka jesteś. Bądź po swojemu! 
<dowiedz się więcej o mnie>

 

Share Button