podcast Babskie Gadanie #5
Mieszka w Tobie dziewczynka – zaopiekuj się nią
Nie zmienia to faktu, że każdy rodzic popełnia błędy, które naruszają wolność dziecka bądź łamią szacunek wobec niego. Czy zastanawiałaś się nad tym, jak działa na dziecko zakaz nawet chroniący jego zdrowie bądź życie? Czy myślałaś o tym, jak działa na dziecko nakaz, polecenie zrobienia czegoś, na co maluch kompletnie nie ma w danym momencie ochoty?
– Ale przecież tak trzeba! Na tym polega wychowanie – powiesz.
– Dlaczego? – zapytam.
– Bo ja lepiej wiem, czego potrzebuje moje dziecko!
– Naprawdę? A skąd w Tobie ta bezdyskusyjna pewność?
Bądź grzeczna. Bądź poprawna. Szanuj rodziców. Wykonuj ich polecenia.
Oni chcą dla Ciebie dobrze!
Przypomnij sobie, co czułaś, kiedy jako dziecko byłaś zmuszona do wykonania polecenia rodziców, na które kompletnie nie miałaś ochoty. Może byłaś zmuszana do zjadania całego obiadu, który ci nie smakował. Może miałaś wracać do domu o konkretnej godzinie przerywając ulubioną zabawę lub spotkanie z koleżankami. Może mama kazała Ci nosić ubrania, których nie lubiłaś. Albo miałaś być grzeczna dla ludzi, którzy Cię krzywdzili, bo nie wypada inaczej. A może miałaś obowiązki, które ma robić każda dziewczynka, bo tak każą rodzice. Może nie było przestrzeni na Twoje prawdziwe emocje. Nie ma znaczenia, co to było. Ważne jest, że nosisz w sobie momenty z dzieciństwa, w których naruszano Twoje dziecięce „JA”.
Nie chcę tu mówić o tym, jak powinnaś wychować swoje dzieci. Chcę Cię natomiast skonfrontować z małą dziewczynką, która mieszka w Tobie. Dziewczynką, którą Twoi rodzice skrzywdzili w najlepszej wierze stosując najbardziej odpowiednie według nich metody wychowawcze.
Mieszka w Tobie Dziewczynka
Bez względu na to, ile masz lat, nosisz w sobie Dziewczynkę. Dziewczynkę, która jest skrzywdzona. Jej emocje, doznania i nawyki, które zbudowała w dzieciństwie, aby chronić siebie, wpływają na Twoje postawy i zachowania jako dorosłej kobiety. Ta mała Dziewczynka, obserwowała ukochanych rodziców wierząc, że wykonywanie ich poleceń uchroni ją przed utratą ich miłości. Ta Dziewczynka robiła wszystko, żeby zachować miłość i uwagę swoich rodziców. Postępowała tak przez lata, więc dziś…. Nie potrafi inaczej!
Ta mała skrzywdzona Dziewczynka kieruje Tobą, szczególnie w chwilach trudnych. W momentach zwiększonego stresu, nasilonych emocji, osłabionej kontroli. Ta mała Dziewczynka krzyczy do Ciebie:
ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ!
ZAUWAŻ MNIE!
DOCEŃ MNIE I POKOCHAJ!
Słyszysz?
ZAOPIEKUJ SIĘ MNĄ
Jesteś sfrustrowana i nie wiesz dlaczego? Krzyczysz na swoje dzieci, a potem tego żałujesz? Uciekasz przed ludźmi? Nie potrafisz zmienić nic w swoim życiu, choć bardzo byś chciała?
Zacznij od wysłuchania tej małej Dziewczynki. Wróć do swoich wspomnień z dzieciństwa. Wsłuchaj się we własne potrzeby, które ignorowali Twoi rodzice, bądź których nie potrafili zaspokoić. Poczuj znów to, co czułaś wtedy. Co to było za uczucie?
Bezradność…
Gniew…
Lęk…
Upokorzenie…
Żal…
Smutek…
Wściekłość…
Samotność…
Bezwartościowość…
Każda mała dziewczynka ma przede wszystkim jedno pragnienie. Chce, aby rodzice ją kochali. Taką, jaka jest. Bezwarunkowo. A ponieważ rodzice złoszczą się na nią i narzekają, kiedy nie wykonuje ich poleceń, to ta mała Dziewczynka rezygnuje z siebie. Aby zachować ich miłość, aby uspokoić lęk o utratę ich bezwarunkowej miłości, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, rok po roku uczy się wyrzekać siebie, rezygnować z własnych potrzeb na rzecz tego, co każą rodzice. Wszystko to dzieje się wśród przekonania, że to oni, rodzice, wiedzą najlepiej, czego potrzebuje ich dziecko. Ich mała córeczka. I wszystko jest super… do czasu…
Dziewczynka i świat
Pewnego dnia mała Dziewczynka dorasta. Opuszcza dom i wkracza w świat dorosłych. Postępuje zgodnie z tym, co sprawdzało się w domu rodzinnym i… spotyka na swej drodze pierwsze przeszkody. Pojawiają się pierwsze porażki. Okazuje się, że to, co zapewniało jej miłość rodziców, niekoniecznie zdobywa jej uznanie w oczach innych. Pojawia się niepewność, lęk, frustracja… niejednokrotnie depresja. Rodzice, którzy byli wyznacznikiem własnej wartości, okazują się jedynymi, którzy są zadowoleni. Przecież świetnie wychowali córkę. A córka? Ona przecież nie pokaże rodzicom swojego niezadowolenia, nieszczęścia i trudności, które przeżywa. Nie ma na to miejsca w tej relacji. Nie ma na to przyzwolenia.
Idzie więc sama przez świat. Sama zmaga się najlepiej jak potrafi z tym, co ją spotyka. Utwierdza się w przekonaniu, że to z nią jest „coś nie tak”. W pracy zawodowej ufa opinii innych na temat własnych działań. W końcu Dziewczynka zakłada rodzinę. Wychodzi za mąż. Rodzi dzieci. I nadal korzysta z tych schematów, które zna. Wciąż stara się zdobyć, zasłużyć na wieczną miłość i uznanie innych. Wypełnia oczekiwania otoczenia kosztem siebie samej. Jej samej już nie ma. Jest tyle warta, ile myślą o niej inni. Jest jej tyle, ile widzą inni. A inni widzą to, co ona im daje – widzą ile z ich poleceń wypełnia, ile z ich potrzeb zaspokaja. W pracy. W społeczeństwie. W środowisku najbliższej rodziny i znajomych.
Patrząc z boku, wszystko jest świetnie. Ma super pracę, wspaniałą rodzinę… Tylko dlaczego coraz częściej płacze pod prysznicem? Dlaczego coraz częściej zagląda do kieliszka? Dlaczego, kiedy nikt nie widzi, wbija w dłoń paznokcie… aż do krwi?
STOP!!!
Widzisz tę Dziewczynkę?
Słyszysz jej płacz?
Rozumiesz, czego potrzebuje?
Ta Dziewczynka to Ty.
Nie ma znaczenia, ile masz lat.
Nosisz ją w sobie.
Wraz z całym bagażem jej dziecięcych doświadczeń.
Zaopiekuj się nią.
Kto potrafi to zrobić lepiej niż Ty?….
Dziękuję za ten wpis i za piosenkę 🙂 Rezerwat rulez !
Wpis przeczytałam jednym tchem, a natłok myśli spowodował ból głowy. Zastanawiam sie czy naprawdę rodzice tak krzywdzą nas. Oczywiście jako mała dziewczynka złościłam się, że muszę coś zrobić, czego nie lubię, ale dziś np. ogarnięcie mieszkania zajmuje mi niewiele czasu a jak patrzę na znajome które sprzątają cały dzień i nie mają zcasu na spotkanie załamuje ręce. W domu byłam akceptowana taka jaka jestem, wspierana we wszystkim co mi się przydarzyło, ale za to otoczenie nie pozwoliło mi sie dobrze i pewnie czuć, np. koledzy i koleżanki z klasy, bo ruda, bo piegi i okulary. Jakbym co najmniej wyglądała jak ufo z okiem na czole. Wydaje mi sie że to nie zawsze rodzice nas krzywdzą, tylko otoczenie. Wbiło mnie tak w poczucie że jestem do niczego, ze w to uwierzyłam do dziś, mimo, że stara jestem. Nie pozwala mi to uwierzyć w siebie i poczuć sie pewnie, ale wsparcie w rodzinie mam, im starsi jesteśmy, to mam wrażenie ze wsparcie jest coraz większe. I gdy tak to otoczenie mnie nie akceptowało w domu czułam się najlepiej.
Karolina, rodzice zawsze wychowują dzieci najlepiej jak potrafią. Twoi dali Ci akceptację, bazę do sprawnego radzenia sobie z domowymi obowiązkami. Ale czegoś zabrakło, skoro nie potrafiłaś obronić własnego JA przed krytyką otoczenia. Dom i rodzina są dla Ciebie schronieniem. Nadal nie dajesz sobie szansy, żeby uwierzyć w siebie i poczuć się pewnie. Kto i co przede wszystkim decyduje o Twojej wartości?
Uff, zostawiam tu komentarz po to, żeby móc wrócić tu i przeczytać Twój tekst z nieco przytomniejszą głową. Jest piękny i tak mocny, że na pewno nie „na raz”. Dziękuję.